The Phantom PI – familijna produkcja z duchami w tle

O grze The Phantom PI zrobiło się głośno na kilka dni przed planowaną premierą, gdy zdobyła ona pierwsze miejsce w zorganizowanym przez firmę Samsung konkursie Big Indie Pitch. Głośne zwycięstwo z jednej strony zapewniło jej zainteresowanie ze strony graczy, z drugiej zaś znacznie zwiększyło ich oczekiwania. Pora więc sprawdzić, co tak naprawdę przygotowało dla nas tym razem studio Rocket 5.

Głównym bohaterem gry jest niejaki Cecil Sparks, prywatny detektyw specjalizujący się w rozwiązywaniu zagadek paranormalnych i jednocześnie niekwestionowany geniusz biznesu. Cecil doszedł bowiem do wniosku, że o ile na rynku nie brakuje firm zajmujących się wypędzaniem duchów przeszkadzających żywym, o tyle w dziedzinie wypędzania duchów przeszkadzających martwym nie ma jak na razie zbyt wielkiej konkurencji, co wydaje się rzeczą nieco dziwną, gdyż jakby nie patrzeć to właśnie spokojne i bezkonfliktowe zjawy cierpią najbardziej skazane na wieczne towarzystwo swoich nieco mniej kulturalnych kolegów po fachu. Naszego protagonistę poznajemy w momencie, w którym przyjmuje on zlecenie od niejakiego Marshalla Staxxa, zmarłego rockmana, któremu zbrzydło już dzielenie swojej nawiedzonej posiadłości z niepokornym duchem Baublebellym.

WAKACJE Z DUCHAMI

Naszym zadaniem w niemal każdej misji jest dotarcie do konkretnych drzwi, schowanych gdzieś pośród pokręconych korytarzy nawiedzonej posiadłości Staxxa. Droga do celu usłana jest jednak zawsze szeregiem drobnych przeszkód, które z osobna nie wymagają wprawdzie zbyt wielkiego wysiłku umysłowego, ale potrafią spiętrzyć się w stos tworzący nieraz nieco bardziej wymagającą zagadkę. Typowa sytuacja z gry wygląda więc tak, że pomieszczenie w którym znajdują się interesujące nas drzwi zablokowane jest deskami, które musimy zerwać używając łomu. Narzędzie te znajduje się w pomieszczeniu do którego dojechać można tylko windą, która wymaga ogniwa zasilającego. Dostęp do tego przedmiotu blokuje nam ogień, który możemy ugasić wodą z przeciekającej rury, nabierając ją do wiadra, do którego dostęp blokuje nam… i tak dalej. Z czasem dochodzą do tego również inne „przeszkadzajki”, takie jak chociażby biegająca po korytarzach całkiem żywa i nadpobudliwa fanka naszego zleceniodawcy, a plansze robią się coraz większe i bardziej pogmatwane. Co jakiś czas pojawiają się też krótkie poziomy specjalne, stylizowane na stare platformówki, w których bardziej niż myślenie liczy się szybkie latanie palcem po ekranie.

Niezależnie jednak od tego, jak daleko zapędzimy się w naszej pogodni za Baublebellym, gra trzyma dość równy, niezbyt wygórowany poziom trudności. The Phantom PI zaprojektowane zostało bowiem jako tytuł dla całej rodziny, przy którym równie dobrze mają bawić się zarówno dorośli jak i nieco młodsi gracze. Osoby poszukujące „hardkorowych” łamaczy umysłu raczej nie mają tu więc czego szukać. Phantom Pi sprawi natomiast niemałą radość fanom polowania na ukryte przedmioty, poszukiwania sekretnych pomieszczeń i wszelkich innych form „czyszczenia” poszczególnych poziomów. Na każdej planszy ukryto bowiem całą masę „znajdziek”, czekających na dodanie do prowadzonego przez Cecila dziennika śledztwa. Niektóre z nich nie dają nam nic oprócz osobistej satysfakcji, inne rzucają trochę światła na historię naszego zleceniodawcy i nawiedzanej przez niego posiadłości (zaskakująco mroczną, jak na tytuł dla całej rodziny) a jeszcze inne służą twórcom do przemycania do gry rozmaitych, mniej lub bardziej udanych żartów.

NIE TAKI DIABEŁ STRASZNY…

Familijny charakter gry czuć również wyraźnie w jej słodko-strasznej oprawie wizualnej, pełnej sympatycznych duchów i rekwizytów przypominających dekoracje na Halloween. Nie jest ona może dziełem sztuki, ale też nie można odmówić jej pewnego uroku, co w grach tego typu sprawdza się przeważnie lepiej niż grafika wysokiej jakości wyciskająca z tabletów siódme poty. Pozytywne wrażenie robi też ścieżka dźwiękowa, delikatna i nienachalna ale idealnie pasująca do klimatu całości i świetnie podkreślająca, że mamy tu do czynienia z horrorem z przymrużeniem oka. Na szczególną uwagę zasługuje motyw przewodni gry, wyraźnie odróżniający się od reszty kompozycji, regularnie przypominający nam o tym, że znajdujemy się w domu zmarłego rockmana (który, swoją drogą, wyraźnie inspirował się w swojej twórczości pewnym brytyjskim zespołem)

PODSUMOWANIE

The Phantom PI to przyzwoity, casualowy tytuł, przy którym równie dobrze mogą bawić się zarówno rodzice jak i ich pociechy. Od zwycięzcy Big Indie Pitch i pretendenta do kilku innych nagród oczekiwałem jednak czegoś więcej. Spróbować nie zaszkodzi, zwłaszcza jeśli macie dzieci i chcecie pograć wraz z nimi w tytuł ćwiczący pamięć i zmuszający do delikatnego ruszenia głową (tym bardziej, że gra jeszcze przez jakiś czas dostępna jest w promocyjnej cenie 1,79 euro). Nie jest to jednak pozycja wyjątkowa, więc odpuszczając sobie ten zakup nie stracimy wcale zbyt wiele.

[button link=”https://itunes.apple.com/pl/app/phantom-pi-mission-apparition/id887608596″ class=”zkazdej” id=”appstore” newtab=”on”][/button]