Ginger Page 2.0 – korekta angielskich tekstów w wersji na iPada

Aplikacja Ginger Page powstała pierwotnie z myślą o smartfonach, a jej zadaniem było ułatwienie pisania anglojęzycznych wiadomości tekstowych osobom, które miały wątpliwości co do własnych zdolności językowych. Dziś okazało się jednak, że ambicje jej twórców nie kończą się na małych ekranach, czego efektem jest najnowsza aktualizacja wersji z App Store, przynosząca ze sobą pełne wsparcie dla iPada.

Tym, co wyróżnia Ginger Page na tle innych aplikacji tego typu jest fakt, iż oferowana przez nią pomoc nie ogranicza się do automatycznego sprawdzania pisowni. Oprócz oczywistej funkcji poprawy błędów ortograficznych, gramatycznych i interpunkcyjnych znajdziemy tu również między innymi narzędzie sugerujące alternatywną budowę zdania, słowniki definicji i synonimów oraz automatyczny tłumacz (obsługujący również język polski). Wszystko to razem powinno nam więc teoretycznie umożliwić napisanie tekstu nie tylko pozbawionego błędów, ale i ciekawego pod względem stylistycznym, co mogłoby okazać się przydatne nawet osobom dobrze znającym język angielski. Niestety, w praktyce okazuje się jednak, że nie wszystkie elementy działają tu równie dobrze, przez co efekty działania Ginger Page nie zawsze są w stanie spełnić oczekiwania użytkownika. Nie oznacza to jednak, że nie warto poświęcić jej odrobiny uwagi, gdyż na dłuższą metę może się ona okazać całkiem przydatnym narzędziem.

Szlifowanie tekstu

Ginger Page 2.0 robi naprawdę całkiem niezłe pierwsze wrażenie, głównie za sprawą schludnego, przejrzystego interfejsu, który na szczęście nawet nie stara się udawać pełnoprawnego edytora tekstu. Zaznajomienie się z najważniejszymi funkcjami programu następuje tu niemal natychmiastowo, dzięki krótkiemu samouczkowi pojawiającemu się przy pierwszym odpaleniu aplikacji. Po szybkim wpisaniu kilku zdań zawierających celowe błędy i uzyskaniu satysfakcjonujących (a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało) rezultatów automatycznej korekty, zabrałem się więc za testowanie wspominanych we wstępie narzędzi, które według producenta miały uczynić z Ginger Page najlepszą aplikację w swojej klasie.

Na pierwszy ogień poszła najbardziej interesująca mnie funkcja podpowiadania alternatywnej budowy zdania. Nagminne powtórzenia w dłuższych tekstach potrafią bowiem sprawiać problem nawet gdy piszemy w swoim ojczystym języku, dlatego też narzędzie podpowiadające nam jak ich uniknąć wydało mi się najbardziej przydatnym z całego pakietu. Trzeba przyznać, że alternatywy proponowane przez program, chociaż przeważnie różnią się od pierwotnej wersji zdania zaledwie w jednym bądź dwóch miejscach, sprawdzają się naprawdę całkiem nieźle. Nie tylko pomagają one uniknąć powtórzeń, ale też zdarza im się zasugerować ciekawe, mniej oczywiste formy, które mogą nieco ubarwić pisany przez nas tekst. Oczywiście należy wziąć tutaj poprawkę na fakt, iż niektóre słowa posiadają po kilka znaczeń, przez co wśród proponowanych podpowiedzi mogą znaleźć się również potworki zmieniające kompletnie sens zdania. W razie wątpliwości warto więc sprawdzić definicję proponowanych przez program wyrazów w wbudowanym słowniku języka angielskiego. Alternatywą dla przerabiania całych zdań jest natomiast słownik wyrazów bliskoznacznych, w którym znajdziemy synonimy wybranych przez nas słów. Ostatnim elementem zestawu jest automatyczny tłumacz, który przydaje się głównie do szybkiego podmieniania polskich wyrazów na ich angielskie odpowiedniki. Zarówno oba słowniki, jak i tłumacz, dostępne są tutaj zarówno z poziomu niewielkiego menu pojawiającego się po zaznaczeniu interesującego nas fragmentu tekstu jak i jako osobny „moduł” w bocznym panelu programu. Wszystkie wspomniane elementy naprawdę dobrze ze sobą współgrają i pozwalają dość szybko „oszlifować” napisany przez nas tekst.

Ginger page

Błąd błędowi nierówny

Niestety, z każdą kolejną chwilą spędzoną na testowaniu bardziej zaawansowanych funkcji aplikacji utwierdzałem się w przekonaniu, że o ile one same sprawują się całkiem nieźle, to jednak nie wszystko działa tu tak, jak powinno. Po jakimś czasie okazało się bowiem, że wbrew mojemu pierwszemu wrażeniu program ten ma jednak czasami problemy z wychwytywaniem dość oczywistych literówek i błędów gramatycznych. Co więcej, kilkukrotnie zdarzyło mu się nawet słusznie uznać jakiś fragment tekstu za błąd, by po kilku sekundach rozmyślić się jednak i z powrotem oznaczyć go jako poprawną formę. Problemy tego typu są wprawdzie łatwe do wykrycia i samodzielnego poprawienia, jednak sprawiają one, że użytkownik dość szybko przestaje ufać korekcie (całkiem słusznie zresztą).

W efekcie zamiast oprogramowania mogącego pomóc w pisaniu osobom czującym się niepewnie używając obcego języka otrzymujemy „jedynie” aplikację ułatwiającą nadanie ostatecznego szlifu tworzonym przez nas tekstom, co samo w sobie jest całkiem przydatną funkcją, jednak na dłuższą metę pozostawia pewien niedosyt. Jeśli jednak zdarza nam się wykorzystywać tablet do pisania dłuższych (i bardziej oficjalnych) tekstów w języku Szekspira, warto dać Ginger Page szansę. Aplikacja ta jest w końcu zupełnie darmowa (i jak na razie pozbawiona reklam i mikropłatności), a dodatkowa pomoc nigdy nie zaszkodzi, nawet jeśli nie okaże się w pełni skuteczna.

[button link=”https://itunes.apple.com/pl/app/id822797943?mt=8″ size=”large” newtab=”on”]App Store[/button]