Recenzja pikoprojektora Philips Picopix 3610 z WiFi, DLNA i Androidem

philips-picopix-3610-recenzja-tabletowo-01

Pod koniec 2012 roku (o matko, jak to szybko minęło…!) miałam okazję testować kieszonkowy projektor Philipsa – PPX2480 (i jego mniejszego brata, PPX2330, ale skupię się na tym pierwszym). Było to ciekawe urządzenie ze względu na wszechstronność – można je było bez żadnego problemu połączyć z tabletami (Android czy iOS – bez znaczenia), telewizorami, innego rodzaju sprzętami, jak również odtwarzać dane z karty SD. Tylko że do wszystkiego potrzebowaliśmy odpowiedniego kabla… Już chyba wiecie do czego zmierzam. Philips w kolejnej generacji modelu 2480 postanowił iść o krok dalej. Philips Picopix 3610, bo o nim mowa, umożliwia łączenie się z urządzeniami przez sieć WiFi, bez plączącego się „pod nogami” okablowania. Świetna sprawa, czyż nie?

Też tak myślałam. Do chwili, w której przyszło mi podłączyć testowany projektor do mojej sieci domowej. Oczywiście ukrytej i zabezpieczonej. O ile jednak mój laptop, smartfon i tablety znajdujące się w pobliżu wykrywają siedem sieci WiFi, tak projektor widzi jedynie dwie (i to przy dobrych wiatrach, bo jedna – dosłownie – pojawia się i znika). Z oczywistych powodów wśród nich nie ma mojej domowej, ale… Okazało się, że w urządzeniu znajdują się dwa miejsca, w których można podłączyć się do sieci WiFi. Jedno w Ustawieniach samego projektora -> WiFi i DLNA -> wybór sieci (tu pokazują mi się wyłącznie wspomniane dwie, w tym jedna udostępniona z mojego smartfona), drugie w Ustawieniach Androida -> sieci zwykłe i bezprzewodowe -> ustawienia WiFi -> dodaj sieć WiFi (i tu już mam wszystkie, łącznie z dodaną ręcznie moją domową siecią ukrytą).

philips-picopix-3610-recenzja-tabletowo-13

Połączenie Picopix 3610 z WiFi ma dwojakie zastosowanie. Jedno wspomniałam już wcześniej – za jego pomocą, a konkretniej dzięki rozwiązaniu opartemu o WiFi, czyli DLNA, bez żadnych kabli, możemy zmusić do współpracy z nim takie urządzenia, jak właśnie tablety (testowane z Samsungiem Galaxy Pro 8.4). Drugie jest równie oczywiste – jako że projektor działa pod kontrolą Androida, oferuje również typowe preinstalowane aplikacje, jak przeglądarka internetowa czy YouTube. Tak! Bezpośrednio z projektora możemy odpalić treści z internetu. Świetna sprawa, ale nieco niepraktyczna, ze względu na sterowanie – niezależnie od tego czy korzystamy z gładzika, czy dołączanego do zestawu pilota. Sam gładzik można wykorzystywać na dwa sposoby – jak zwykły touchpad (cała płytka jest dotykowa; całość działa powolnie) lub jak myszkę (przy krawędziach zastosowano dotykowe rolki przesuwania; o wiele szybsze i bardziej precyzyjne rozwiązanie). Sterować projektorem można jeszcze tabletem lub smartfonem (dzięki pobranej aplikacji) oraz zwykłą myszką, którą podłączymy do urządzenia przez USB – i to, według mnie, jest najwygodniejsze sterowanie. Zwłaszcza podczas wklepywania adresu strony internetowej w przeglądarce, co – korzystając z gładzika – trwa całą wieczność, a myszką ledwie kilka chwil.

philips-picopix-3610-recenzja-tabletowo-05

philips-picopix-3610-recenzja-tabletowo-06 philips-picopix-3610-recenzja-tabletowo-07philips-picopix-3610-recenzja-tabletowo-08 philips-picopix-3610-recenzja-tabletowo-09

Sam projektor, jak na swoje kieszonkowe wymiary (105 x 105 x 31,5 mm), oferuje bardzo dobre parametry techniczne. Mamy tu do czynienia z jasnością 60 lumenów w przypadku zasilania akumulatorowego lub 100 lumenów, gdy podłączymy zewnętrzne źródło zasilania. Rozdzielczość wyświetlanego obrazu to 854 x 480 pikseli, niech nie zwiedzie Was wszechobecne oznaczenie Full HD – to wskazuje jedynie na wsparcie dla filmów w takiej jakości.

Niestety, do całkowitego zadowolenia z jakości obrazu rzucanego przez Picopix 3610 potrzeba naprawdę ciemnego pomieszczenia. Projektor testowałam w wielu przeróżnych warunkach oświetleniowych i, co raczej nie powinno dziwić, najlepiej wypadł w całkowicie zaciemnionym pomieszczeniu, po zmroku. Nieco gorzej, ale nie tragicznie, przy lekkim oświetleniu.

Wraz z moim Złośliwcem zabrałam Picopix 3610 na spacer po Kielcach. Poczekaliśmy aż się ściemni i w warunkach nietypowych, miejskich, postanowiliśmy sprawdzić jego możliwości. Na oświetlonym z wielu stron murze poradził sobie… co tu dużo mówić… średnio (tu podziękowania należą się Krzysztofowi i jego rowerowi ;)).

philips-picopix-3610-recenzja-tabletowo-fot05

philips-picopix-3610-recenzja-tabletowo-fot06

philips-picopix-3610-recenzja-tabletowo-fot02 philips-picopix-3610-recenzja-tabletowo-fot03 philips-picopix-3610-recenzja-tabletowo-fot04

Lepiej było z nieoświetlonym od tej strony, co rzucany był obraz, budynkiem:

www.tabletowo.pl

Ostry obraz rzucimy na ścianę lub jakąkolwiek inną, byle płaską, powierzchnię już z odległości ok. 20 cm (oczywiście ostrość jest regulowana – służy do tego pokrętło znajdujące się obok gładzika). Producent gwarantuje, że wyświetlany obraz zapewnia dobrą jakość do 120 cali (ok. 305 cm przekątnej ekranu) w odległości do pięciu metrów. Oczywiście obraz rzucony z większej odległości również będzie widoczny, ale równie szczegółowo będzie można dopatrzeć się pikseli i słabej jakości – zwłaszcza w filmach.

Poniżej kilka przykładów projekcji z jasnością 60 i 100 lumenów w dzień, zaraz jak się zrobiło ciemno i po zmroku (wszystkie zdjęcia można powiększyć; po lewej 60 lumenów, po prawej – 100 lumenów). Ustawienia projektora dla wszystkich przykładów: maksymalny kontrast, jasność w połowie (5/9):

Jeśli mamy do czynienia ze statycznym obrazem z niewieloma kolorami, w pełnej ciemności – wtedy efekt wcale nie jest tragiczny, nawet na dużej powierzchni i z dużej odległości. Poniżej przykład – projekcja logo Philipsa na bloku mieszkalnym (szerokość ok. 15 metrów) z kilku metrów.

philips-picopix-3610-recenzja-tabletowo-14

Inne zdjęcia z Picopix 3610:

www.tabletowo.pl

www.tabletowo.pl www.tabletowo.pl

Oczywiście w przypadku urządzeń mobilnych, a Picopix 3610 niewątpliwie się do nich zalicza, istotną rolę odgrywa czas pracy akumulatora. Producent podaje, że w pełni naładowany pozwala na maksymalnie dwie godziny pracy. I w rzeczywistości jest bardzo podobnie. W szkole nauczyciel z trudem przeprowadzi dwie pełne lekcje pokazując wideo uczniom (jeśli oczywiście będzie miał odpowiednio zaciemnione pomieszczenie), gdyż oglądanie filmów jest możliwe przez godzinę i dwadzieścia pięć minut. Korzystając z trybu ECO odtwarzanie jest możliwe przez wspomniane przez producenta dwie godziny. Pełne ładowanie natomiast trwa około trzech godzin.

philips-picopix-3610-recenzja-tabletowo-02

Podsumowując,
Philips Picopix 3610 to urządzenie z gatunku „trudno przejść obok niego obojętnie”. Ma co prawda swoje wady, jak głośna praca, nagrzewanie obudowy zwłaszcza podczas jednoczesnej pracy i ładowania (nawet do 50 stopni!), stosunkowo krótki czas pracy akumulatora czy kiepski głośnik (1W), ale w dalszym ciągu jest to świetny sprzęt. Nie słyszałam o innym pikoprojektorze z WiFi i DLNA, a to o czymś świadczy.

Urządzonko bardzo dobrze spełnia swoje zadanie – zwłaszcza w zaciemnionych pomieszczeniach, a dodatkowo może służyć jako przenośne centrum rozrywki, dzięki obsłudze bogatego wachlarza formatów multimedialnych oraz Androidowi z przeglądarką internetową, YouTube, pakietem biurowym, pocztą i innymi aplikacjami, które sami możemy zainstalować dzięki .apk z zewnętrznych nośników danych (pendrive, karta SD). Oferuje świetną jakość wykonania (choć tworzywo sztuczne jest bardzo podatne na zarysowania i zbieranie wszelkiego rodzaju odcisków palców i smug), intuicyjny gładzik (wymagający przyzwyczajenia się), gumowe nóżki zapobiegające ślizganiu się projektora po powierzchni, możliwość przymocowania do statywu, dzięki standardowemu otworowi, a to wszystko w niewielkim opakowaniu.

W zestawie z projektorem otrzymujemy kabel miniHDMI (mini – pełnowymiarowe), kabel miniUSB (mini – pełnowymiarowe), pilota na podczerwień, pokrowiec, zasilacz oraz kartę gwarancyjną oraz krótką, obrazkową instrukcję obsługi.

Philips Picopix 3610 w momencie testowania kosztuje ok. 1700 złotych.

philips-picopix-3610-recenzja-tabletowo-04 philips-picopix-3610-recenzja-tabletowo-10 www.tabletowo.pl

Najważniejsze parametry Philips Picopix 3610:
– technologia wyświetlania: DLP,
– źródło światła: RGB LED,
– źródło światła wystarcza na ponad: 30000 godzin,
– jasność: 60 lumenów podczas pracy na akumulatorze, 100 lumenów, gdy podłączony zasilacz,
– system operacyjny: Android 2.3.1 Gingerbread,
– rozdzielczość: 854 x 480 pikseli,
– 4GB pamięci wewnętrznej,
– WiFi 802.11 b/g/n, DLNA,
– kontrast: 1000:1,
– długość przekątnej ekranu: 30 – 305 cm (12 – 120”),
– odległość ekranu: 0,5 – 5 m,
– złącza: HDMI, VGA, komponentowe YPbPr (do 1080i); kompozytowe (CVBS) i audio, gniazdo ładowania,
– slot kart SD,
– port USB z możliwością podłączenia pamięci masowej, jak również myszki,
– port miniUSB z możliwością podłączenia projektora do komputera, jak również podłączenia pamięci masowej,
– akumulator (7,4V) o pojemności 1800 mah,
– wymiary: 105 x 105 x 31,5 mm,
– waga: 284 g,
– obsługiwane formaty multimedialne:
*wideo: .avi: MPEG4, Xvid, H.264; .mov: MPEG4, Xvid, H.263, H.264; .mp4: MPEG4, Xvid, H.263, H.264; .mkv: MPEG4, Xvid, H.264; .flv: Sorenson spark; .3gp: MJPEG, MPEG4, Xvid, H.263, H.264; .webm: VP8,
*audio: MP3, WAV, OGG, FLAC,
*zdjęć: JPEG, BMP, PNG, GIF,
*tekst: pdf, ppt/pptx, xls/xlsx, doc/docs.