Po Godzinach: Samochody przyszłości, drukowany egzoszkielet i papierowe wydanie Wikipedii

PO-GODZINACH

Witam serdecznie w kolejnym odcinku cyklu Po Godzinach, w którym jak co tydzień odrywamy się na krótką chwilę od otaczającej nas na co dzień tematyki tabletów, by sprawdzić co ciekawego wydarzyło się na świecie w ciągu ostatnich siedmiu dni. W minionym tygodniu oczy większości z nas zwrócone były w stronę Barcelony, gdzie jak co roku odbyły się targi Mobile World Congress. W zalewie wszystkich nowych telefonów, tabletów i laptopów nietrudno więc było przeoczyć liczne ciekawostki z innych dziedzin, które nieśmiało starały się walczyć o naszą uwagę. W dzisiejszym odcinku przyjrzymy się więc nowym pomysłom na poprawę jakości sieci bezprzewodowych, poznamy kilka inspirujących historii z pogranicza medycyny i robotyki oraz zbadamy co aktualnie dzieje się w sektorze kryptowalut. Najpierw jednak sprawdzimy co nowego wydarzyło się w świecie motoryzacji.

V2v-communication[1]

Kilka tygodni temu pisaliśmy o projekcie ustawy, mającej nakazać producentom samochodów instalację modułu służącego do bezprzewodowej komunikacji pomiędzy maszynami, co w teorii pozwoliłoby znacznie zwiększyć bezpieczeństwo na drogach. Pomysł ten dość szybko podchwyciła firma Qualcomm, która w zeszły poniedziałek zaprezentowała światu Gobi 9×30 – moduł LTE przeznaczony do montażu w samochodach. Urządzenie to nie tylko zapewni kierowcom i ich pasażerom dostęp do bezprzewodowego internetu, ale też umożliwi komunikację V2V (Vehicle-to-Vehicle) zgodną ze standardami ustalonymi przez NHTSA. Jest to już drugi w tym roku, obok zaprezentowanego w zeszłym miesiącu układu Snapdragon 602A, produkt firmy Qualcomm zaprojektowany z myślą o wykorzystaniu w pojazdach.

Ciekawe plany dotyczące usieciowionych samochodów przedstawiła również firma Volvo. Opracowany przez nią projekt, noszący roboczą nazwę „Roam Delivery” ma umożliwić firmom kurierskim dostarczanie przesyłek wprost do bagażników naszych pojazdów. Pomysł ten zakłada wykorzystanie montowanych w samochodach nadajników GPS do ustalenia lokalizacji pojazdu oraz wyposażenie kurierów w specjalne elektroniczne klucze, pozwalające na jednorazowe otworzenie bagażnika. Usługa ta miałaby zostać zintegrowana z mobilną aplikacją Volvo On Call, która aktualnie pozwala np. zdalnie zamykać i otwierać samochód, sprawdzać poziom benzyny i włączać ogrzewanie. Autorzy projektu wierzą, że w przyszłości pozwoli on firmom kurierskim zaoszczędzić znaczne sumy pieniędzy, wydawane codziennie na przesyłki, które nie zastały odbiorcy.

Z innych nowinek motoryzacyjnych warto wspomnieć również o pomyśle naukowców na wykorzystanie energii kinetycznej generowanej przez drgania samochodu do ładowania telefonów, oraz modelu Hannessey Venom GT, któremu udało się zyskać tytuł najszybszego seryjnie produkowanego samochodu świata. By pobić poprzedni rekord, należący do modelu Bugatti Veyron Super Sport, kierujący Venom’em Brian Smith musiał rozpędzić pojazd do 435,31 km/h.

8894887788574[1]

Popularnośc bezprzewodowego internetu rośnie, jak widać, w zastraszającym tempie. Analitycy zatrudnieni przez firmy Ericsson i Phillips szacują, że w ciągu najbliższych pięciu lat ruch danych przesyłanych przez sieci bezprzewodowe wzrośnie dziesięciokrotnie. Tym samym zwiększy się zapotrzebowanie na przepustowość oraz zasięg tego typu komunikacji w miastach. Wspomniane firmy postanowiły więc połączyć swoje siły w celu stworzenia projektu, który nie tylko zwiększy wydajność sieci, ale też pomoże miastom zaoszczędzić nieco pieniędzy. Proponowane przez nie rozwiązanie, noszące nazwę Zero Site, polega na wprowadzeniu nowego modelu słupów oświetleniowych (widoczny na zdjęciu powyżej) wyposażonych w inteligentne żarówki LED marki Phillips, zapewniające oszczędność na poziomie 50-80%. W każdym z nich znajdzie się również specjalne miejsce pozwalające lokalnym dostawcom usług internetowych na zainstalowanie dodatkowej infrastruktury telekomunikacyjnej, co przełoży się na poprawę jakości dostępu do sieci w obszarach objętych projektem. Odpłatny wynajem przestrzeni wewnątrz słupów oświetleniowych pozwoli też na szybszy zwrot inwestycji.

zqhcm1zjdxwzz6biwzqz[1]

Miniony tydzień przysporzył z pewnością wiele stresów osobom handlującym Bitcoinami – najpopularniejszą obecnie internetową kryptowalutą. Po dłuższym okresie zmagania się z rozmaitymi problemami z sieci zniknęła największa giełda Bitcoinów – Mt. Gox. Prezes firmy, Mark Karpeles, w swoim lakonicznym oświadczeniu prasowym zapewnił jedynie, że pracuje nad rozwiązaniem problemu, nie udzielając jednak żadnych wyjaśnień na temat przyczyn nagłego zamknięcia Mt. Gox. Nieoficjalnie mówi się jednak o tym, że zawieszenie działalności wirtualnej giełdy ma związek ze zbyt późnym wykryciem błędu w zabezpieczeniach, za sprawą którego nieznani sprawcy mogli niezauważenie wyprowadzać pieniądze z giełdy. Proceder ten rzekomo miał trwać przez ostatnie kilka lat, doprowadzając tym samym do „wyparowania” wirtualnych monet o wartości przekraczającej 300 milionów dolarów (6% wszystkich Bitcoinów znajdujących się aktualnie w obiegu). Jeśli informacja ta okaże się prawdą, będzie to największa kradzież w historii wirtualnej waluty. Co gorsza wszystko wskazuje na to, że jeśli serwis Mt. Gox nie zostanie przywrócony do życia (a szanse na taki obrót spraw wyglądają na razie raczej marnie), jego użytkownicy nie będą mieli żadnych szans na odzyskanie ulokowanych w nim pieniędzy. W ostatnich dniach działania giełdy korzystało z niej niemal milion użytkowników, a rekordowy poszkodowany stracił podobno 4,700 Bitcoinów.

Jak łatwo się domyślić zamieszanie wokół giełdy Mt. Gox odbiło się niekorzystnie na kursie kryptowaluty w innych podobnych serwisach. W większości z nich wartość Bitcoina spadła średnio o 30%. Głos w sprawie postanowili zabrać więc przedstawiciele Bitcoin Foundation, organizacji zrzeszającej firmy powiązane z handlem Bitcoinami. W swoim oświadczeniu prasowym zapewnili oni, że upadek Mt. Gox jest wynikiem nieudolnego zarządzania firmą, która nie odzwierciedla przecież całego sektora wirtualnych walut. W rynek Bitcoin nadal zaangażowane są bowiem setki odpowiedzialnych, godnych zaufania spółek, których wspólnym celem jest uczynienie kryptowaluty bezpieczniejszą i łatwiejszą w użytku dla konsumentów. Podobną opinię wyraził Cameron Keng z biznesowego magazynu Forbes, który dodał również, że w niektórych krajach starty tego typu można odliczyć od podatku.

19gi970dcfa1ejpg[1]

Współcześni projektanci udowodnili już nieraz, że technologia druku przestrzennego może przyczynić się do powstania naprawdę fenomenalnych inicjatyw. Kilka odcinków temu przedstawialiśmy historię nastolatka, który za pomocą drukarki 3D, znajdującej się na wyposażeniu lokalnej biblioteki, wykonał protezę dłoni dla swojego przyjaciela. Miniony tydzień udowodnił ponownie, że druk przestrzenny może okazać się naprawdę nieocenionym wsparciem w rozwoju protetyki. W 1992 roku Amanda Boxtel doznała urazu podczas wypadku narciarskiego, w wyniku którego straciła władzę w nogach. Dwadzieścia dwa lata później, nie bez trudu, ale z uśmiechem na ustach, Amanda wstała z wózka inwalidzkiego i dumnym krokiem ruszyła przed siebie. Pomógł jej w tym Ekso-Suit, nowoczesny egzoszkielet będący efektem współpracy firm 3D Systems i EksoBionics. Projekt ten wyróżnia się na tle innych podobnych urządzeń tym, iż jako pierwszy w historii został on dostosowany do potrzeb użytkownika za pomocą technologii skanowania 3D i druku przestrzennego. Dzięki temu wszystkie wydrukowane elementy idealnie dopasowują się do ciała Amandy, eliminując ryzyko wystąpienia otarć i innych urazów skóry, które stanowią dość poważne zagrożenie dla osób pozbawionych czucia w kończynach.

Innym typem druku, który codziennie ułatwia życie ogromnej liczbie osób jest tak zwany druk brajlowski, opierający się na kombinacjach wypukłych punktów umożliwiających osobom niewidomym i niedowidzącym czytanie za pomocą zmysłu dotyku. Niestety, zakup specjalistycznej drukarki do użytku domowego wiąże się z wydaniem kwoty od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Shubham Banerjee, siódmoklasista pochodzący z Kalifornii, dowiódł jednak, że podobne urządzenie da się wykonać o wiele mniejszym kosztem. Na dowód tego dwunastoletni wynalazca samodzielnie zaprojektował i wykonał model drukarki brajlowskiej wykonany w całości z… klocków lego (a konkretniej – zestawu Mindstorms EV3). Braigo, bo taką nazwę nadał on swojemu dziełu, nie dorównuje co prawda prędkością i jakością druku profesjonalnym urządzeniom tego typu, ale pokazuje za to jak wiele można osiągnąć wykorzystując ogólnodostępne technologie, jeśli tylko odważymy się myśleć nieco nieszablonowo. Kto wie? Może za kilka lat Shubham zaskoczy nas kolejnym, tym razem już w pełni profesjonalnym projektem, który sprawi, że drukarki brajlowskie staną się dostępne dla szerszego grona odbiorców?

20140204073531-demobuch_heller[1]

A skoro mowa o druku i nieszablonowym myśleniu… Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałaby Wikipedia, gdyby zaprezentować ją w bardziej tradycyjnej formie? Na to pytanie już niedługo postarają się odpowiedzieć założyciele wydawnictwa PediaPress, którzy rozpoczęli właśnie zbiórkę funduszy na wydrukowanie papierowego wydania całej zawartości anglojęzycznej wersji Wikipedii. Jeśli projekt ten dojdzie do skutku, efektem będzie encyklopedia składająca się z tysiąca ksiąg, z których każda liczyć będzie około tysiąc dwieście stron. Do zmieszczenia całości potrzebny  zaś będzie regał o długości dziesięciu metrów i wysokości dwóch i pół metra. Ten kolosalny pomnik ludzkiej wiedzy ruszy następnie w międzynarodową trasę po rozmaitych ośrodkach kultury, by w końcu osiąść w jednej z publicznych bibliotek w Moguncji, miejscu urodzenia Jana Gutenberga.

Nie trudno zauważyć jednak, że papierowe wydanie Wikipedii niesie ze sobą jeden zasadniczy problem. Oryginalna, cyfrowa wersja największej encyklopedii świata ulega bowiem nieustannym zmianom za sprawą całej rzeszy wikipedystów, którzy codziennie dodają do niej nowe artykuły i redagują te już istniejące. Większość z tysiąca wydrukowanych ksiąg może więc zdezaktualizować się dosłownie w kilka minut po opuszczeniu drukarni. Twórcom projektu udało się jednak znaleźć całkiem pomysłowe rozwiązanie tego problemu. W trakcie większych wystaw obok wspomnianego regału, mieszczącego opasłe tomy Wikipedii, rozstawione zostaną drukarki podłączone do sieci, drukujące na żywo wszystkie aktualizacje artykułów na papierze ciągłym, dzięki czemu osoby podziwiające ten nietypowy eksponat będą mogły zobaczyć, jak szybko ewoluują hasła największej internetowej encyklopedii świata.

Brak możliwości aktualizacji wiedzy zawartej w papierowym wydaniu Wikipedii ma również stać się jedną z głównych atrakcji końcowego etapu projektu. Gdy wszystkie księgi wylądują już bowiem na półkach wspomnianej publicznej biblioteki i przeleżą tam kilka lub nawet kilkadziesiąt lat, miło będzie w końcu wziąć w ręce jeden z tomów i przeglądając go uśmiechnąć się na myśl o tym, jak mało wiedzieliśmy o świecie w 2014 roku.

I to by było tyle na dziś. Miłego weekendu i do zobaczenia za tydzień.