Najdziwniejsze akcesoria do iPada z CES 2013

Mimo iż od zakończenia targów CES 2013 minął już tydzień, dyskusje na temat zaprezentowanych tam nowości nie cichną. Jak co roku odwiedzający mogli zapoznać się z kilkoma ciekawymi nowinkami technicznymi oraz całą toną nie do końca przemyślanego sprzętu, który raczej nie znajdzie zbyt wielu nabywców. W tej drugiej kategorii uważny widz miał okazję znaleźć kilka prawdziwych perełek absurdu, które w teorii miały ułatwić życie użytkownikom tabletów firmy Apple. Wystarczy jednak jeden rzut oka na prezentowane poniżej akcesoria, by dojść do wniosku, że w umysłach niektórych projektantów pojęcia takie jak „wygoda” czy „przydatność” potrafią przybrać dość nieoczekiwane kształty.

5. „Książkowe” Etui

Jeśli z jakiegoś powodu wstydzicie się pokazywać w miejscach publicznych z iPadem w dłoni, od teraz będziecie mieli szansę ukryć wasz tablet przed palącym wzrokiem osób trzecich przebierając go za najcieńszy na świecie egzemplarz pisma świętego. Jeśli jednak chcemy uniknąć dewastacji naszego sprzętu przez pewnego gdańskiego muzyka, zamiast wzoru przedstawiającego biblię, możemy wybrać na przykład słownik bądź „starą książkę o astronomii”.

4. Obiektyw do iPada

Wyobraźmy sobie taką sytuację: po wielu latach pracy za biurkiem decydujesz się w końcu spełnić swoje marzenia o karierze artystycznej i zostajesz fotografem ślubnym. Po jakimś czasie dostajesz pierwsze zlecenie. Pojawiasz się na spotkaniu z przyszłą parą młodą w celu zrobienia próbnych zdjęć, wyciągasz swojego iPada, robisz nim pierwsze zdjęcie i… twoi niedoszli zleceniodawcy robią dziwną minę i kulturalnie informują Cię, że jednak skorzystają z usług kogoś innego. Przez całą drogę do domu zastanawiasz się, co poszło nie tak. Po jakimś czasie TO do Ciebie dociera. Jak mogłeś być taki głupi? Przecież nikt nie będzie traktował poważnie fotografa, który nie ma porządnego obiektywu przyczepionego do swojego tabletu. Na szczęście problem ten rozwiązuje firma Polaroid, która na tegorocznych targach CES zaprezentowała aż trzy różne obiektywy, które można zamontować na wszystkich urządzeniach firmy Apple.

3. Crayola Light Marker

iPad daje nam wiele sposobów na zajęcie czymś dziecka, jeśli akurat nie chcemy się z nim bawić. Jednym z nich jest odpalenie jednej z wielu aplikacji pozwalających na zabawę w rysowanie, bo jak wiadomo papier i kredki są horrendalnie drogie a ryzę tabletu można kupić za bezcen w każdym punkcie ksero. Tak czy inaczej aplikacje te świetnie spełniają swoją rolę, a przy okazji dziecko oswaja się z technologią i rozwija się artystycznie. Firma Crayola, znany producent artykułów piśmienniczych uznała jednak, że już nie lubi dzieci i postanowiła stworzyć urządzenie, które odbiera im dwie największe przyjemności płynące z zabawy tabletem: Wygodę, którą daje dotykowa obsługa i możliwość własnoręcznego obmacania urządzeń na co dzień zarezerwowanych dla dorosłych. Light Marker działa bowiem podobnie jak kontroler Move znany z konsol firmy Sony. Kamera wyłapuje ruch naszego markera i zmienia go w rysunki na tablecie. Oznacza to, że dla poprawnego działania dziecko musi znajdować się w pewnej odległości. Prawdopodobnie po wyposażeniu iPada w wspomniany obiektyw Polaroida odległość ta mogła by być na tyle duża, iż kompletnie wyeliminowalibyśmy szansę nawet przypadkowego dotknięcia tabletu przez dziecko. O rozwoju artystycznym też raczej nie ma mowy, przynajmniej dopóki w świecie sztuki nie zapanuje moda na obrazy malowane w powietrzu.

2. Steady Snake

Na pierwszy rzut oka Steady Snake wygląda jak domowej roboty podstawka pod iPada, do stworzenia której wykorzystano stary wąż ogrodniczy. Nie trzeba być wielkim znawcą kinematografii, by zauważyć wyraźne inspiracje twarzołapem z serii filmów Obcy Ridleya Scotta.

Podobieństwa jednak nie kończą się na wyglądzie. Tak jak jego filmowy pierwowzór Steady Snake zaczyna od owinięcia się wokół naszej szyi…

…by następnie złożyć w naszych trzewiach jajo obcego, z którego po jakimś czasie wykluje się potwór.

1. iPotty

Skoro i tak wiadomo, że w dzisiejszych czasach większość użytkowników korzysta z tabletów do łączenia się z internetem w zaciszu własnej łazienki, to dlaczego nie przyzwyczajać dzieci do tego faktu od samego początku? Produkt ten wzbudził fale negatywnych emocji wśród internautów, ale mogę się założyć, że wynika ona z czystej zazdrości po tym, gdy nagle wszyscy uświadomili sobie jak nudne i pozbawione radości były ich nocniki. Jeśli po tym jak iPotty trafi do sklepu ktoś sprytny napisze dedykowaną mu aplikacje edukacyjną, która ułatwi rodzicom bezbolesne przeprowadzenie dziecka przez naukę korzystania z nocnika to (i pisze to z pełną powagą) iPotty może okazać się jedynym „gadżetem” z tej listy, który naprawdę może się komuś przydać. Zwłaszcza, że miejsce na iPada zostało zaprojektowane tak, by chronić nasz tablet przed ewentualnymi zanieczyszczeniami, co sprawia, że iPotty jest właściwie bardziej higieniczny niż osoba dorosła zabierająca tablet do łazienki (nie mówiąc już o telefonach z ekranem dotykowym, ludzie, przecież to się przystawia do twarzy!).

Źródła: 5, 4, 3, 2, 1,