Nokia Lumia 1320 – phablet nie najgorszy, ale z pewnością nie najlepszy

Lumia-1320-Hero-2-jpg

Najtrudniej jest recenzować swój sprzęt. Od całkiem niedawna jestem szczęśliwym posiadaczem middle-endowego phabletu ze stajni Finów. Jako, że z telefonem zaznajomiłem się aż nadto, przyzwyczaiłem się do jego ponadprzeciętnych rozmiarów, znam jego zalety i wady – myślę, że to dobry czas na stworzenie tekstu poświęconego temu telefonowi. Miałem to zrobić nieco wcześniej, jednak za każdym razem wydawało mi się, że to jeszcze nie pora, że te kilka dni do przodu mogą coś zmienić i rzeczywiście – nie żałuję tego, iż zwlekałem nieco z tym tekstem.

Zatem, zapinamy pasy i ruszamy. W roli głównej moja osobista Lumia 1320. Phablet wielki, niedrogi i ciekawy. Choć trzeba przyznać, że nie jest to telefon dla każdego.

 

Cześć, Nokio!

WP_20140422_012

Kiedy przyjechała do mnie Lumia 1320, pudełko nie zdradzało tego, z czym za chwilę będzie dane mi się zetknąć. Utrzymane ono jest w podobnej stylistyce, do jakiej Nokia nas przyzwyczaiła w innych telefonach z tej serii. Trochę dłuższe, niż na przykład to, w którym czeka na swojego nowego właściciela Lumia 820, ale za to minimalnie niższe. W pudełku natomiast czeka nas właściwie to samo, co w każdym zestawie. Do telefonu Nokia dołącza ładowarkę z odpinanym kablem USB, który służyć będzie jako kanał komunikacyjny z komputerem. Vide taki sam, jak w mojej poprzedniej Lumii 800 i „tatowej” 820. Do tego słuchawki douszne, które są za przeproszeniem tak ogromnym badziewiem, że odpuściłem sobie ich używanie i sprezentuję je komuś, dołączając je do „osiemsetki”, którą za niedługo zapewne sprzedam. Wolę już te, które otrzymałem wraz ze swoim poprzednim telefonem – dokanałowe i gwarantujące o niebo lepszy dźwięk niż te, które Nokia chciała mi ofiarować w ramach zakupu Lumii 1320. Poza tym jeszcze jest karta gwarancyjna i instrukcja obsługi. Standardowo.

 

Pierwsze wrażenie? „Cóż to za bydlę?!”

WP_20140422_001

Lumia przyjechała do mnie w trakcie odbębniania godzin na uczelni. Odebrany telefon od kuriera ucieszył mnie tym bardziej, że akurat bardzo się nudziłem i w myślach cały czas miałem telefon, który lada chwila miał przyjechać. Zszedłem na dół, odebrałem paczkę i już po drodze do sali wykładowej zaczynałem odpakowywać sprzęt.

Usiadłszy już w ławce, oczywiście samemu, żeby nikt nie przeszkadzał, dobrałem się do pudełka i… zdębiałem. Moim oczom ukazał się telefon nie tyle piękny, uroczy, szałowy i „best of the best”, co… po prostu wielki. Wyciągnąłem swoją poprzednią Lumię, by porównać obydwie na żywo. Telefon, który kiedyś wydawał mi się „solidnych” rozmiarów od teraz był po prostu mikry, bo 1320 to po prostu wielka kobyła. I podobnego zdania były wszystkie osoby, które akurat były świadkami unboxingu Lumii 1320.

 

Rozmiar ma cholerne znaczenie

Bo tak naprawdę nic nie robi większego wrażenia w tym telefonie, niż rozmiar. Aparat jest średni. Ekran co najmniej poprawny, choć brakuje mi AMOLED-a z Lumii 800. Jakość dźwięku taka, jaka być powinna. Wszystko właściwie mieści się w granicach normy… tylko nie rozmiar.

WP_20140422_004

Fakt jest taki, że 1320 jest odrobinę większa nawet od swojej bogatszej nieco siostry – Lumii 1520, która to plasuje się w kategorii phabletowych high-endów. Mierzy ona sobie 164,2 mm długości, 85,9 szerokości i 9,8 grubości. Przy tym jest także nieco ciężkawa – 220 gram to bardzo dużo, jak na telefon, który nazywamy dzisiaj komórką. Mikry nie jest – to mu trzeba przyznać. Na szczęście nie przeszkadza mi to zbytnio – nie odczuwam jej wagi nawet po dłuższych rozmowach telefonicznych, a nawijać przez telefon po prostu lubię. Ręka jakoś specjalnie przy niej się nie męczy, obsługa oburącz także nie sprawia większych problemów. Jako, że lubię chodzić w nieco luźniejszych spodniach, z upchaniem jej w kieszeni nie mam problemów, nawet w tych nieco ciaśniejszych nie ma większych problemów. No, chyba, że ktoś problemem nazwie, że telefon nieco z tej kieszeni wystaje. Ale na pewno nie w taki sposób, jakby zaraz miała się wysunąć z kieszeni i elegancko uderzyć o ziemię.

Niestety, w obliczu tak pokaźnych rozmiarów nie ma co się spodziewać, że zdołamy obsłużyć Lumię 1320 jedną ręką. Nie jest to niemożliwe, jednak sprawia to ogromne trudności i może się to skończyć tym, że telefon po prostu się wyśliźnie z ręki i zaryzykujemy pojawienie się na ekranie „pajączka”, który z reguły dobrze nie wróży smartfonowi. Obawa o to, że któregoś pięknego dnia stłukę ów ekran przerodziła się wręcz w fobię, a ma ona swoje odzwierciedlenie w tym, że śnię koszmary, w których Lumia 1320 staje się przyciskiem do papieru – tylko z tego powodu, że wcześniej miała bliskie spotkanie z ziemią.

 

Z wyglądu co najmniej nijaka.

Ten telefon nie może się podobać, przynajmniej z wyglądu. Jest nudny jak cholera, niczym nie zachwyca, niczym nie odrzuca. Już moja stara, wysłużona 800-ka miała trochę więcej charakteru, niż 1320. Ta z wyglądu jest po prostu przeciętna. Telefon zamknięty jest w dwuczęściowej obudowie, na którą składa się integralny front oraz odczepiane od niego „plecki” wykonane z matowego i odpornego na zabrudzenia materiału. Jako, że wybrałem sobie model w kolorze czarnym, to nuda od tego telefonu tym bardziej „bije”.

Front to oczywiście 6-calowy wyświetlacz IPS TFT, zdolny wyświetlać obraz w rozdzielczości 720p (720 x 1280 px), co przekłada się na niezbyt oszałamiające dzisiaj zagęszczenie pikseli na cal: 245 ppi. Jednakowoż muszę przyznać, że sam nie jestem w stanie zobaczyć pojedynczych pikseli na tym ekranie i rozdzielczość mniejsza niż Full HD mi absolutnie nie przeszkadza. Mało tego – uważam ją za niewątpliwą zaletę, która warunkuje mniejsze zużycie energii przez urządzenie. Jako, że wcześniej używałem telefonu z AMOLED-em, to z początku w 1320 narzekałem na minimalną luminację czerni, jednak po pewnym czasie przyzwyczaiłem się do tego faktu. Poza tym, kąty widzenia są bardzo dobre, odwzorowanie kolorów także stoi na wysokim poziomie. Ekran ponadto reaguje bezbłędnie i natychmiastowo. Denerwuje mnie jednak to, że minimalnie dotykając szklanej ramki telefonu (co ciekawe, cała tafla jest aktywna i reaguje na dotyk, nie tylko część bezpośrednio nad ekranem i przyciski), dotyk albo nie reaguje, albo dostaje świra. A trudno jest czasami złapać ten telefon tak, by owych ramek nie dotykać. Ekran natomiast pokryty jest powłoką ochronną Gorilla Glass 3, czyli o generację lepsza, niż ta, która gości w high-endowym phablecie – 1520. Producent utrzymuje, że ekran jest jeszcze bardziej odporny na zarysowania, trudniej się tłucze i zapobiega rozszerzaniu się już istniejących rysek. Powiem tyle, że wcale nie spodziewałem się cudów i istotnie ich nie uświadczyłem. Na Lumii 1320 już pojawiły się pewne mikroskopijne ryski – na szczęście widoczne tylko, gdy się przypatrzymy. Udało mi się także lekko uszczerbić krawędź ekranu – na dole, po lewej stronie ekranu widoczne jest małe wgniecenie, które powstało po uderzeniu telefonu w krawędź kaloryfera, gdy spadał z łóżka. Nic większego jednak się nie stało. Z góry zaznaczam, że z telefonami nie obchodzę się jak z jajkami, dlatego nierzadko ląduję one w kieszeni z zapalniczkami, czy kluczami.

Pod ekranem znajdują się standardowe przyciski do nawigacji po systemie. Co najciekawsze, w Lumii 1320 nie są one podświetlane, co na początku budziło moje niemałe zdenerwowanie. Trudno mi było się przyzwyczaić do faktu, że muszę po ciemku trafiać w nie na ślepo – jednak po tygodniu ten mankament przestał mi szczególnie przeszkadzać, bo ich rozmieszczenie co do milimetra wyryło się w mojej sieci neuronalnej – siła przyzwyczajenia.

Nad ekranem natomiast znajdziemy głośnik służący do rozmów, tuż pod nim logo fińskiej marki, a po prawej stronie czujnik natężenia światła i drugi aparat fotograficzny – służący do selfies lub do wideorozmów. Jego rozdzielczość nie jest jakaś bardzo zawrotna – to tylko 0,3 mpx, zatem nie ma co się spodziewać szczegółowych ujęć tym dodatkowym aparatem w urządzeniu.

 

 

WP_20140422_008WP_20140422_006WP_20140422_007

Góra urządzenia to miejsce na gniazdo jack 3,5 mm, za pomocą których możemy podłączyć sobie słuchawki i na przykład słuchać muzyki (bądź też rozmawiać przez telefon). Dół został zajęty przez gniazdo micro-USB służące do łączenia phabletu z komputerem oraz do ładowania baterii. Lewa strona tradycyjnie już została pominięta, a z prawej mamy standardowy zestaw fizycznych przycisków funkcyjnych. Od góry: dwukierunkowy klawisz głośności, niżej wybudzanie/blokowanie telefonu, włączanie/wyłączenie i nieco niżej, dwustopniowy przycisk aparatu. Lekkie przyciśnięcie klawisza spowoduje wyrównanie ostrości w kadrze, natomiast mocniejsze – wykonanie ujęcia. Klawisze te mają odpowiedni skok i nie ma absolutnie żadnych problemów z tym, by móc je komfortowo wciskać.

WP_20140422_009

Tylna część urządzenia została zajęta przez aparat o rozdzielczości 5 megapikseli, wspomagany przez lampę LED. Oprócz zdjęć, tym telefon zrobimy także film w rozdzielczości 1920×1080 px (Full HD). O zdjęciach mogę powiedzieć tyle, że o ile są one robione w dobrych warunkach oświetleniowych i za dnia, to nie ma z nimi większych problemów. Dużo gorzej jest wieczorem i w słabym oświetleniu, wtedy to można spodziewać się ogromnych przekłamań, jeśli chodzi o kolorystykę i szumów, które powodują, że zdjęcie nie nadaje się do niczego. I nie pomaga tutaj nawet lampa. To spory kompromis, z którym musiałem się długo godzić, bowiem Lumia 800 robiła dużo lepsze zdjęcia od tego telefonu, głównie za sprawą optyki Carl Zeiss. Tutaj takiego rarytasu niestety nie uświadczymy. Na samym dole tylnej klapki znajduje się otwór, w którym ukryty jest głośnik. Po bokach tego wycięcia w pleckach Lumii 1320 znajdują się wypustki, które zapobiegają zatkaniu głośniczka przez podłoże, co z pewnością powodowałoby stłumienie dźwięku wydobywającego się z urządzenia. Sama donośność głośnika jest zadowalająca, nie powala on co prawda jakością owego dźwięku, jednak ja rzadko słucham muzyki w ten sposób, używając raczej słuchawek. Nie będę zatem zbytnio rozwodził się nad tym elementem urządzenia.

WP_20140422_011

WP_20140422_18_44_19_Pro

Tylną klapkę można ściągnąć, jednak wbrew pozorom nie po to, by mieć możliwość wymiany baterii w urządzeniu. Fakt ujednolicenia bryły telefonu w ten sposób na pewno w zamyśle producenta miał spowodować to, że konstrukcja będzie dużo bardziej solidna i wolna od takich mankamentów, jak trzeszczące elementy. Niestety, tylna klapka w moim urządzeniu dosyć luźno trzyma się całości i mam czasami wrażenie, że telefon nieco w niej „lata” na wszystkie strony. Co prawda, nie trzeszczy ona i nie piszczy, natomiast sam luz jest czasami aż nazbyt wyczuwalny, co nie rzutuje zbyt dobrze na ogólny odbiór sprzętu. Pod tylną klapką, właściwie jedyną ciekawą rzeczą jest slot na karty micro-SIM oraz microSDHC. Urządzenie to potrafi obsłużyć karty pamięci do 64 GB i myśląc o tym telefonie należy też rozglądnąć się za takową kartą, bowiem zainstalowane w urządzeniu 8 GB pamięci flash kończy się bardzo szybko. Mając na uwadze to, że niedługo wszystkie urządzenia otrzymają oficjalną aktualizację do Windows Phone 8.1, która pozwoli na instalowanie aplikacji na karcie SD, warto zainwestować w pojemną pamięć dodatkową, przy czym karta microSD powinna posiadać oznaczenie co najmniej Class 6. Poniżej tej wartości, telefon nie pozwoli na instalowanie żadnych aplikacji na karcie. Spowodowane jest to tym, iż producent oprogramowania (Microsoft) dba o to, by komfort korzystania z systemu operacyjnego nie ucierpiał podczas korzystania z dodatkowej pamięci i rości sobie prawo do ustalenia minimalnej prędkości przesyłu danych, na jaki może pozwolić karta.

 

Wydajność mógłbym co prawda pominąć…

Ale warto o tym wspomnieć po raz wtóry. Urządzenie pracuje pod kontrolą Qualcomm Snapdragona 400 8930AB, taktowanego zegarem 1,7 GHz na dwa rdzenie. Układ ten jest wspomagany przez 1 GB pamięci RAM oraz grafikę Adreno 305. Nie prowadziłem żadnych testów w benchmarkach, bo w przypadku Windows Phone to nie ma mniejszego sensu. Jak chodzi o Androida, to może być jakimś elementem metodologii badania wydajności urządzenia, jednak w Windows Phone wszystkie urządzenia działają właściwie tak samo dobrze. System Microsoftu przyzwyczaił nas do tego, że system reaguje szybko na polecenia użytkownika, zacięć właściwie nie sposób uświadczyć. W takich grach, jak Asphalt, Assasin’s Creed, czy Earthworm Jim (powiew dzieciństwa… <3) także nie znalazłem momentów, w których telefon dostawałby czkawki. Wręcz przeciwnie, wszystko śmigało, aż miło.

Kilka zdjęć wykonanych Lumią 1320

Poniżej znajdziecie kilka ujęć wykonanych tym telefonem:

 

Bateria jest jednym z największych plusów tego urządzenia

Akumulator Li-Ion o pojemności 3400 mAh pozwala na bezproblemowe utrzymanie phabletu przy życiu przez 2 dni. Sam byłem mocno zaskoczony tym, jak dobrze telefon radzi sobie z optymalnym spożytkowaniem energii drzemiącej w nim baterii. Jako, że z telefonu korzystam nader aktywnie, spodziewałem się, że telefon wytrzyma maksymalnie dzień. I zapewne domyślacie się, jak bardzo się zdziwiłem, gdy wieczorem telefon wskazywał, że została mu ponad połowa zasobów energii do pracy. Tym samym, po dwóch dniach, na wieczór telefon ostatecznie skapitulował i zaczął prosić o podłączenie do źródła prądu, co by owe zasoby zregenerować.

Smutnym faktem jest jednak to, że po aktualizacji do Windows Phone 8.1 dzięki programowi Preview for Developers telefon zaczął pożerać dużo więcej energii, niż wcześniej. Składa się na to kilka rzeczy – po pierwsze, system dostarczany tym programem nie jest optymalizowany pod konkretne urządzenia i tym samym zarządzanie energią po prostu leży. Z dwóch dni bez oglądania się za gniazdkiem elektrycznym został mi dzień, co naturalnie nie wywołało uśmiechu na mojej twarzy. Jestem pewien jednak, że ta niedogodność zniknie wraz z pojawieniem się oficjalnej aktualizacji w okolicach czerwca. Dodatkowo, w Windows Phone zniknęła możliwość komunikowania się przez czat Facebooka w ramach systemowej aplikacji „Wiadomości”. A aplikacja właściciela tego portalu społecznościowego mocno drenuje baterię. Działając w tle, zawsze wskazuje ona na najwyższe zużycie energii, zostawiając w tyle moje skrzynki pocztowe synchronizowane praktycznie cały czas, Twittera i inne aplikacje, które aktualizują swój stan na bieżąco.

 

Łączność – standardowo, ale z kompromisami

Smartfon komunikuje się z sieciami komórkowymi za pomocą technologii: GSM: 850 900 1800 1900 oraz UMTS: 850 900 2100, a także i LTE. Maksymalna prędkość przesyłania danych w HSDPA to 42,20 Mbit/s, HSUPA – 5,76 Mbit/s. Ponadto są obsługiwane HSPA i HSPA+. Do łączenia się z sieciami bezprzewodowymi służy wbudowana antena WiFi z obsługą 802.11b/g/n. Karta WiFi może także działać jako router, udostępniając przy tym połączenie internetowe z sieci komórkowej. Do komunikacji między urządzeniami i akcesoriami służy Bluetooth w wersji czwartej, a do ustalania naszej pozycji w takich aplikacjach jak Endomondo, czy Here Drive służy moduł GPS z obsługą A-GPS i GLONASS. W telefonie nie znajdziemy niestety modułu NFC – zatem nie zapłacimy nim za zakupy i nie sparujemy go ekspresowo z innym urządzeniem. Dla mnie nie jest to jednak jakaś szczególna wada tego phabletu, bowiem z NFC korzystałem zaledwie kilka razy, w dodatku nie na swoich urządzeniach i jakoś to rozwiązanie niezbyt przypadło mi do gustu.

Wspominając o łączności, warto poruszyć kwestię jakości rozmów. O ile jestem w strefie, gdzie zasięg sieci komórkowej jest zadowalający, rozmówca słyszy mnie doskonale i ja jego też. Gorzej jest, gdy zasięgu zaczyna brakować, lub gdy telefon przełącza się z na przykład GPRS/EDGE na HSPA/HSPA+ i odwrotnie. Wtedy to jest chwilowa dziura w rozmowie, bądź też zdarza się, że połączenie jest zrywane. Jako, że większość czasu przesiaduję w dużym mieście, z zasięgiem nie ma problemów. Jednak gdy jestem u siebie w rodzinnym domu, występują pewne problemu z utrzymaniem odpowiedniej jakości rozmowy, głównie ze względu na to, że nadajniki sieci znajdują się dosyć daleko ode mnie.

Korzystając z sieci bezprzewodowych, nigdy nie uświadczyłem jakichkolwiek niedogodności ze strony urządzenia. Po skonfigurowaniu sieci w telefonie wszystko działało aż miło. Dla osób korzystających z bezprzewodowych sieci uczelnianych Eduroam mam świetną wiadomość – wszystko działa po podaniu loginu i hasła – żadna dodatkowa konfiguracja nie jest potrzebna. W przypadku niektórych telefonów jest to problem, jednak w przypadku tego (i właściwie wszystkich telefonów z Windows Phone na pokładzie), ustanowienie połączenia nie wymaga większej niż standardowa, ingerencji.

 

Stabilność działania – tutaj jakby nieco gorzej

Otrzymawszy Lumię 1320, przez 1,5 tygodnia używałem oficjalnej wersji Windows Phone 8. I z tą czasami bywałby problemy. Telefon zrestartował się dokładnie cztery razy, a kilkanaście były problemy z wybudzeniem phabletu ze stanu czuwania. Ekran wtedy pokrywał się jakby „obniżoną paletą kolorów” i przez pewien czas nie reagował. Po tym wszystko wracało do normy, jednak jest to warte odnotowania jako swego rodzaju mankament. To jednak zniknęło bezpowrotnie po zainstalowaniu Windows Phone 8.1

Także i niektóre aplikacje potrafią się wykrzaczyć. Facebook robi to średnio raz na dwa dni, aplikacja do odtwarzania muzyki była dosłownie ociężała (to także zniknęło po aktualizacji) i czasami zdarzało się jej skapitulować i zawrócić nas do ekranu startowego. Poza tymi niedogodnościami niczego poważniejszego nie znalazłem.

 

Wielki ekran i Windows Phone

O tym, jak Lumia 1320 radzi sobie na wielkim ekranie napisałem tutaj. Pokrótce mogę napisać, że o ile nie zabierzemy się za aktualizację telefonu w ramach programu Preview for Developers, możemy w systemie znaleźć liczne miejsca, w których jakby Microsoft zapomniał, że Windows Phone będzie działał na phablecie i nagłówki aplikacji są tak nienaturalnie wielkie, że aż straszą. Po zaktualizowaniu telefonu wiele rzeczy się poprawiło, niektóre zostały w tej kwestii nietknięte, jednak jest dużo lepiej.

Wielki ekran zmusza też użytkownika do nieco innego scenariusza obsługi telefonu. Kiedy jestem w drodze, nie chcę i nie muszę wyciągać telefonu z kieszeni, staram się używać poleceń głosowych (bardzo ograniczonych na razie w języku polskim), głównie do dzwonienia. Naciskając jedyny przycisk funkcyjny na moich słuchawkach dostarczonych wraz z Lumią 800 (tak, dalej z nich korzystam), mogę wypowiedzieć na przykład: „Zadzwoń do Konrad Błaszak” i telefon rozpocznie wybieranie numeru do Konrada. Żadna nowość, jednak w przypadku tego urządzenia poleganie na takich ułatwieniach jest wręcz wskazane, bowiem nierzadko jest mi trudno na szybko wyciągnąć je z kieszeni, wybrać z książki telefonicznej numer i dopiero rozpocząć rozmowę.

Wraz z pojawieniem się Cortany, będę mógł spokojnie trzymać telefon w kieszeni opierając się głównie na poleceniach głosowych. Cortana nie tylko zadzwoni, ale i zapisze wydarzenie w kalendarzu, poda mi godzinę, powie mi, jaka będzie pogoda i przypomni o zaplanowanym punkcie w grafiku.

Fakt korzystania z tego urządzenia niejednokrotnie wymusza trzymanie go w pozycji horyzontalnej oburącz. Pisanie SMS-ów w ten sposób jest już znośne, bowiem telefon dużo pewniej spoczywa na dłoniach. W pozycji wertykalnej tego komfortu już nie ma, bo górna część urządzenia ciąży i chwyt jest nieco mniej pewny. Ważne jest jednak to, że producent urządzenia zadbał o to, by po podłączeniu słuchawek i kabla micro-USB nie było problemów z trzymaniem urządzenia dwiema rękami.

 

Specjalnych funkcji dla phabletów w Windows Phone niestety brak

A powinny one się znaleźć. Mówiłem o nich w tym tekście, jednak warto wspomnieć o nich raz jeszcze. Przypięcie dwóch aplikacji na ekranie pod sobą powinno być absolutnym standardem, tak samo jak horyzontalny układ kafelków na ekranie startowym. W niektórych przypadkach telefon jest wręcz nieużywalny w pozycji pionowej i dużo lepiej wyglądałoby to, gdyby telefon był trzymany poziomo.

Wszystko sprowadza się do tego, iż Windows Phone w Lumii 1320 to właściwie ten sam system, co w każdym innym urządzeniu z tej serii. Te niebagatelne 6 cali można było wykorzystać dużo lepiej.

 

To nie jest telefon dla każdego!

Lumia 1320 posiada jedną bardzo ważną zaletę i dla opozycji – ogromną wadę. W jednym i drugim przypadku chodzi o wielki ekran. Dla osób, które cenią sobie dużą przestrzeń pracy, komfort przeglądania stron internetowych i po prostu lubią duże ekrany, będzie ona ciekawą propozycją, głównie przez swoją relatywnie niską cenę. Jednak w przypadku klientów, którzy wolą mniejsze konstrukcje, nie kręcą ich zawrotne liczby cali, wolą nie nosić dachówki w kieszeni spodni – ten telefon nie zda egzaminu. Nawet dla mnie przez pewien czas ten telefon był odrobinę za duży. Po przyzwyczajeniu się do niego mój układ odniesienia legł w gruzach i odtąd wszystkie inne telefony wydają mi się za małe, natomiast Lumia 1320 stała się czymś powszednim.

Inne kompromisy, z którymi nabywcy Lumii 1320 będą musieli się pogodzić, to przede wszystkim mała pamięć zewnętrzna, średni aparat i brak NFC. Dla mnie to ostatnie nie jest wielkim problemem, jednak pierwsze dwie kwestie to według mnie nieznośna sól w oku.

 

Podsumujmy…

Lumia 1320 to naprawdę fajne urządzenie, głównie ze względu na swoją cenę. Za „model wyżej”, Lumię 1520 zapłacimy ponad 1600 złotych, natomiast ten model możemy kupić już za okrągły tysiąc. Za tę cenę otrzymujemy naprawdę wielki telefon ze średnim aparatem, kilkoma kompromisami i… świetnym systemem operacyjnym, który jednak nie jest skrojony na miarę tego urządzenia. Telefon świetnie obchodzi się z akumulatorem i w pełni wykorzystuje potencjał, który drzemie w podzespołach napędzających cały sprzęt. Telefon ten to świetna propozycja dla osób, które są zainteresowane phabletami, ale nie chcą wydawać większości swoich pieniędzy na takie cacko. Po oficjalnej aktualizacji do Windows Phone 8.1 będzie on świetną alternatywą dla drogiej 1520, która mimo dużo lepszego aparatu, bardziej szczegółowego ekranu, lepszego procesora i większej ilości pamięci RAM działa praktycznie tak samo, jak ten, tańszy phablet. Odstraszać może niska ilość miejsca na dane, jednak wspomniana wcześniej aktualizacja zniweluje ten problem, pozwalając na instalowanie aplikacji na karcie pamięci.

Zalety:

  • Dobra jakość wykonania.
  • Gorilla Glass 3.
  • Świetny ekran w tej klasie cenowej.
  • Wysoka wydajność.
  • Czas pracy na baterii.
  • Cena, cena i jeszcze raz cena.

 

Wady:

  • Tak duży ekran może bardzo przeszkadzać.
  • Telefon jest przeogromny, co może sprawiać problemy podczas korzystania.
  • Niska ilość pamięci wewnętrznej.
  • Za słaby (jak dla mnie) aparat fotograficzny.
  • Problemy ze stabilnością.
  • Matowe plecki są śliskie, zatem telefon może się łatwo wyśliznąć z rąk.
  • Słabe słuchawki w zestawie.