HTC One M9

Recenzja HTC One M9 – zbyt drogi, „gorący” flagowiec

Gdy poprzednik okazuje się być niewiele gorszy...

ETUI HTC Dot View

Dedykowane etui dla HTC One M9 zostało wykonane na przeciętnym poziomie. Ekran jest przykryty giętkim materiałem, który oferuje praktyczne, niewielkie otwory. Natomiast tylna część Dot View to twardy plastik, niezbyt przyjemny w dotyku i co najgorsze, bardzo chętnie nawiązujący romanse z ryskami. Oczywiście producent zadbał o to, aby niektóre elementy konstrukcji, jak przednia kamerka czy złącz słuchawkowe, były pozbawione ochrony. Ciekawie rozwiązano sprawę z klawiszami funkcyjnymi na lewym boku telefonu. Zresztą spójrzcie sami.

Podczas codziennego użytkowania Dot View sprawdzało się bardzo dobrze, mnie osobiście bardzo przypadło do gustu. Poza tym animowane tapety dodają One’owi M9 uroku i czynią z niego sprzęt w stylu retro. Niestety używanie tego case’a oznacza, że obsługa jedną ręką to abstrakcja. Szkoda, że Tajwańczycy nie uprościli procesu otwierania klapki. Brakuje tutaj magnesu lub podobnego rozwiązania, zresztą ta uwaga tyczy się większość zbliżonych konstrukcyjnie etui.

Podświetlenie ekranu przy zamkniętym Dot View jest wystarczające, dopóki korzystamy z niego w zamkniętych pomieszczeniach, bądź na dworze podczas pochmurnych dni. Niestety w słoneczne dni odczytanie wyświetlanych informacji należy do zadań z cyklu „mission imposible”. Rozumiem, że Tajwańczycy chcieli w ten sposób odciążyć baterię, ale jednocześnie popsuli całą koncepcję. Chociaż większość osób i tak otworzy klapkę, aby zobaczyć np. kto do nich dzwonił.

htc-one-m9-dotview5

Spodobało mi się, że etui doskonale radzi sobie z podwójnym stuknięciem w ekran – One M9 każdorazowo podświetlał ekran. W dodatku nawet przy zamkniętym etui bezproblemowo przeprowadzałem rozmowy. Warto wspomnieć, że Dot View pozwala szybko oddzwonić do naszych trzech ostatnich rozmówców – w praktyce bardzo użyteczne.

HTC Dot View dla One M9 kosztuje w oficjalnym sklepie 99 złotych, co nie jest najmniejszą kwotą jak na etui. Jednak warto się nim zainteresować, jeżeli cenimy sobie takie dodatki, a także możemy zaakceptować plastikową i rysującą się tylną klapkę. Przede wszystkim całość działa sprawnie, bez żadnych nieprawidłowości. Jednak co najważniejsze, wprowadza elementy retro do tajwańskiego high-enda – w przypadku takich dodatków wygląd to podstawa.

APARAT

Po nieudanych eksperymentach z matrycami Ultrapixel, wzbogaconymi o optyczną stabilizację obrazu lub dodatkowy sensor, HTC powróciło do najbardziej tradycyjnej koncepcji na rynku mobilnym. W One M9 zastosowano matrycę Toshiby o dużej rozdzielczości 5376 na 3752 pikseli w nietypowych proporcjach 10:7 (zdjęcia 16:9 mogą być robione w jakości 16 Mpix – 5376 x 3024) z przysłoną o wartości f/2.2 z dwutonową lampą doświetlającą. Na tle konkurencji, która stosuje już jaśniejsze obiektywy, Tajwańczycy pozostali trochę z tyłu. Szkoda, że nie dodano tutaj OIS, który mógłby przełożyć się na znacznie wyższą jakość nagrywanego wideo i robionych zdjęć, głównie w gorszych warunkach oświetleniowych.

Interfejs aparatu to nieźle zrobiona, bardzo intuicyjna aplikacja, niestety działająca w swoim tempie, które nie przystoi flagowcowi. Warto wspomnieć, że do naszej dyspozycji zostało oddane kilka trybów. Wśród nich warto zwrócić uwagę na „Aparat RAW”, który pozwala na zapis fotografii w bezstratnym formacie .dng. W dodatku możemy pobawić się manualnymi ustawieniami. Dzięki temu efekty naszej pracy mogą pozytywnie zaskoczyć, nawet w niekorzystnych warunkach. Nie zabrakło na pokładzie także Zoe.

Fotografie wychodzą całkiem dobrze. Na pewno poprawnie jak na telefon, ale przeciętne, kiedy zerkniemy na cenę One M9. Nie można ukryć, że rywale z matrycami o mniejszej rozdzielczości potrafią lepiej uchwycić dany kadr. W dodatku autofocus działa wolniej, niż bym oczekiwał. Na szczęście HTC odwdzięcza się świetnymi ujęciami makro.

Niestety bezpośredni wpływ na fotografie ma ilość światła. Istnieje prosta zależność – im go mniej, tym jest jeszcze gorzej. Wtedy do gry może wejść dwutonowa lampa doświetlająca, sprawdzającą się perfekcyjnie w swojej roli. Przynajmniej w kwestii flasha HTC się przyłożyło. Ogólną ocenę aparatu pozostawiam już Wam na podstawie poniższych fotografii.

Przykładowe zdjęcia:

Panorama:

htc-one-m9-aparat-panorama

Pięć fotografii zrobionych w trybie „Aparat RAW” (.dng) możecie pobrać stąd.

Na froncie umieszczono aparat 4 Mpix, wykonany w technologii Ultrapixel. Moim zdaniem niezłe posunięcie i właśnie tutaj od samego początku powinna być montowana matryca tego typu. Nawet w ciemnych pomieszczeniach jakość selfie stoi na dobrym poziomie. Jakość wideo prezentuje się przyzwoicie, ale niestety płynność to jakiś kiepski żart, rodem z telefonów, nagrywających w rozdzielczości VGA.

HTC One M9 może kręcić filmy w maksymalnej rozdzielczości 4K przy 30 klatkach na sekundę, co stało się już standardem pośród high-endów, aczkolwiek jest to opcja tylko dla odważnych – telefon nagrzewa się do bardzo wysokich temperatur. Dobrze, że mamy do dyspozycji wideo w Full HD.

 Spis treści:

  1. Zawartość opakowania. Jakość wykonania, wzornictwo. Wyświetlacz.
  2. Działanie, oprogramowanie.
  3. Etui Dot View. Aparat.
  4. Bateria. Podsumowanie.