Windows szamocze się, a problemem nie są (tylko) aplikacje

W ostatnich latach (od zawsze?) użytkownicy Windowsa narzekają na „brak aplikacji” mobilnych.

I narzekanie to jest jak najbardziej uzasadnione – okienka w ostatnim czasie nie zdołały przyciągnąć uwagi programistów, którzy skierowali się w stronę bardziej dochodowych systemów mobilnych (iOS, Android), mających obecnie ponad 96% udziałów w tym rynku. Mało tego, innowacyjne aplikacje konsumenckie pojawiają się wyłącznie dla platform mobilnych, podczas gdy desktopowy Windows żyje dzięki starym tytułom, takim jak Office czy pakiety Adobe.

Zunifikowany Windows 10 pojawił się, żeby rozwiązać ten problem. Obecnie, zarówno środowisko desktopowe (x86), jak i mobilne (ARM), współdzielą jądro, runtime i sklep Windows – jądro NT i uniwersalna platforma aplikacji UWP. Oczywiście SKU dla architektury x86/64 zawiera również desktopowe środowisko uruchomieniowe Win32, ale sam Microsoft widzi swoją przyszłość budowaną na aplikacjach UWP – bezpiecznych, przenośnych i wspierających obsługę dotykiem. Cel był jasny – uzyskanie 1 miliarda aktywnych użytkowników w roku 2018. Cel ten już został przesunięty w czasie, ale przyrost użytkowników W10 i tak powinien spowodować większe użycie Windows Store, liczbę pobieranych aplikacji UWP oraz większe zaangażowanie ze strony twórców oprogramowania.

Tylko czy to wystarczy? Być może. Ludzie dalej (myślą, że) potrzebują peceta z Windowsem, dlatego sprzedaż urządzeń z tym systemem może zapewnić blisko 1 miliard użytkowników pod koniec roku 2018. Jednak udział w rynku to tylko pierwszy krok. Krok drugi wymaga zaangażowania konsumenta i aktywnego korzystania ze sklepu Windows. Jeśli większość osób będzie używać tylko programów desktopowych tracąc zainteresowanie appkami UWP, mimo dużego udziału w rynku, deweloperzy nadal nie będą zainteresowani okienkami. W tym momencie dochodzimy do sytuacji przypominającej błędne koło – im mniej dobrych aplikacji w sklepie, tym mniejsze zainteresowanie nim. Oraz: im mniejsze zainteresowanie sklepem, tym mniej aplikacji dla niego tworzonych. Jak przerwać ten nieszczęsny krąg? Pierwszym krokiem mogłyby być znakomite aplikacje od „źródła”, czyli od Microsoftu.

1 LXqwfdy66ZTEnwEwhZZ5_g

Aplikacje własne

Windows 10 wciąż jest młodym systemem z niedojrzałą platformą aplikacji i nieprecyzyjnymi zaleceniami co do projektowania interfejsów użytkownika. Potrzeba było miesięcy (lat?), żeby wyeliminować niekonsekwencję, błędy i braki funkcji w kluczowych dla Microsoftu/Windowsa aplikacjach, takich jak Outlook, Mapy, Ludzie/Kontakty, Wiadomości, Zdjęcia czy Muzyka Groove. A nawet teraz pozycje te zmagają się z brakiem dopracowania, porównując je z androidowymi czy iOS-owymi odpowiednikami.

Dla Windowsa 10 Mobile, pociąg do rynku konsumenckiego już dawno odjechał, ale firma z Redmond postanowiła zawalczyć chociaż o użytkownika korporacyjnego (i o fanów, choć ostatnio wydaje się, że i w tym obszarze MS odpouścił). Ze wspólnym środowiskiem uruchomieniowym i jądrem (OneCore), utrzymywanie i wspieranie mobilnego SKU jest stosunkowo niedrogie, w porównaniu z utrzymaniem Windows Phone 7/8 w przeszłości. Taka architektura pozwoli systemowi W10M na życie w trybie zombie jeszcze przez długi czas, nawet z udziałem rynku poniżej 1%. Plan zakłada pozyskanie wielu aktywnych użytkowników desktopowego Windowsa 10, co może „zmusić” deweloperów do inwestowania w UWP. Uniwersalne aplikacje, po drobnych modyfikacjach interfejsu, mogą być uruchamiane na obu systemach – desktopowym i mobilnym, więc sukces sklepu W10 to również sukces sklepu W10M, bo… sklep właściwie jest tylko jeden. Wspólny. Być może przyjdzie więc czas zmartwychwstania dla wersji mobilnej…?

Żeby do tego doszło, Microsoft nie może sobie jednak pozwalać na połowiczny, mizerny wysiłek. Niedopracowane aplikacje systemowe to właśnie wysiłek mizerny – niestety. To są podstawy. Absolutne minimum. Outlook, Office, OneDrive, Skype, OneNote, Sway – wszystkie te appki powinny być NAJLEPSZE właśnie na Windowsa, jeśli MS wierzy w sukces swojej platformy. W praktyce, użytkownicy Androida i iOS-a często dostają microsoftowe appki nie tylko wcześniej, ale też wykonane lepiej i bogatsze w funkcje. A to jest droga donikąd. Albo do całkowitej śmierci nie tylko mobilnego, ale i desktopowego Windowsa.

Platforma i usługi

Microsoft ze swoim sławnym zespołem badaczy (MSR) ma ogromne akademickie osiągnięcia w uczeniu maszynowym i przetwarzaniu języka naturalnego. Z takimi zasobami powinien być absolutnym liderem w dziedzinie interaktywnych rozwiązań typu wirtualni asystenci czy naturalne interfejsy użytkownika. Tak, oczywiście mamy Cortanę ze świetnym silnikiem Bing Satori, ale sama usługa nie jest wystarczająco proaktywna, interaktywna i przyjazna konsumentowi. No i niedostępna w większości krajów świata. To niestety często odróżnia Microsoft od Google’a i Apple’a – dbałość o szczegóły. Głęboka integracja z systemem operacyjnym, łatwa obsługa i skupienie na użytkowniku domowym – te rzeczy dzielą przyzwoite „user experience” od świetnego „user experience”.

Windows 10 jest wciąż w wieku niemowlęcym, podczas gdy Android i iOS tę fazę mają dawno za sobą, koncentrując się obecnie na iteracyjnych zmianach, dodawaniu funkcji i pogłębiania integracji poszczególnych aplikacji z samym systemem operacyjnym – często przy użyciu algorytmów uczenia maszynowego i baz wiedzy. Dzięki temu korzystanie z tych systemów jest przyjemniejsze i bardziej spersonalizowane. Prezentacja Google na I/O 2016  „zniszczyła system”. Jasne, że to tylko demo, a większość obecnych na rynku urządzeń nigdy nie dostanie Androida Nougat, ale nie o to chodzi. A chodzi o to, że Microsoft zdaje się nie nadążać za konkurencją w obszarach, gdzie powinien być liderem. I problemem nie są tu słabe algorytmy czy brak odpowiedniego silnika pod maską. Przeciwnie. MS prawdopodobnie ma najlepszy dział badawczy zajmujący się uczeniem maszynowym. Najlepszy na świecie. Problem jest taki, że wiele z tych rozwiązań nie trafia do odbiorcy końcowego, a jeśli nawet trafiają – nie są tak dopracowanie i skończone jak u konkurencji. Brakuje im głębokiej współpracy i integracji z systemem operacyjnym.

1 Vr59r125C1fA19fBekr07w

Google, dzięki swojej pozycji na rynku wyszukiwarek i baz wiedzy, w Androidzie może zapewnić dużo lepszą interakcję, uciekając od paradygmatu „osobnych aplikacji do pojedynczych zadań”. Google Assistant, Now on Tap – wszystko to sprawia, że wiele interakcji z systemem wykonujemy bez żonglowania dziesiątkami aplikacji. I to jest Mobile 2.0 – to jest przyszłość mobilnych systemów operacyjnych. I to jest też obszar, gdzie Windows radzi sobie słabo. Platforma UWP, będąc stosunkowo młoda, wciąż nie zawiera wielu systemowych API/funkcji, dostępnych u konkurencji. Sytuacja powoli ulega poprawie, ale Microsoft wciąż jest na straconej pozycji, widząc ciągle plecy Google’a i Apple’a. Microsoft zawsze jest spóźniony. A to nie jest dobra pozycja walki.

Pułapka x86

Na rynku mobilnym, Microsoft jest wciąż na pozycji przegranej, ale firma dalej króluje na rynku desktopowych systemów operacyjnych. To dziwna i niekorzystna sytuacja, w której MS nie może wykonywać żadnych gwałtownych ruchów z powodu całej wstecznej kompatybilności i jednocześnie powinien takie ruchy wykonać, żeby powrócić na rynek mobilny. Nie można zrobić obu tych rzeczy na raz. Radykalnym ruchem byłoby opuszczenie x86/64 i skoncentrowanie się na architekturze ARM (może nawet projektowanie własnych procesorów, jak Apple, Samsung czy Huawei).

Jeszcze kilka lat temu mieliśmy jednoznaczne skojarzenia: x86 to moc obliczeniowa, wydajność, górna półka. ARM kojarzył się z urządzeniami mobilnymi, wydajnością energetyczną i modułami łączności bezprzewodowej. Dwa osobne światy. W 2015 roku iPad Pro z procesorem A9X (ARM) zmienił wszystko. Na zawsze. Benchmarki pokazały, że procesor ten pokonuje Intelowe Core M w niektórych przypadkach użycia, szczególnie jeśli chodzi o wydajność GPU. Zarówno Apple, jak i ARM, w ostatnich 5 latach stawiał milowe kroki w stronę wydajności i mocy obliczeniowej. Intel czy AMD ten etap ma już dawno za sobą i ostatnie zmiany x86 są raczej kosmetyczne, a przyrosty mocy – dużo wolniejsze.

1 -KLbrzzifP1fs7dKQy0ybw

Urządzenia mobilne kręcą się wokół łączności, krótkich czasów wybudzania z uśpienia i wydajnych stanów hibernacji – czyli wokół aspektów, z którymi Intel od lat sobie nie radzi. Procesory ARM nie mają żadnej mitycznej architektury dającej niewytłumaczalna przewagę nad czipami x86 i wszystko w rękach Intela, aby przynieść więcej integracji do swoich SoC-ów następnych generacji. Problemy ze stanami uśpienia czy łącznością dały się jednak we znaki Microsoftowi, który bardzo szybko wprowadził Surface Pro 4 i Surface Booka – tuż po premierze procesorów Intel Skylake. MS nie ma żadnej kontroli nad sterownikami Intela czy poprawkami dla oprogramowania układowego (firmware) – ta zależność od łaski i niełaski swojego kompana psuła reputację zarówno samego Windowsa, jak i urządzeń z nim na pokładzie. Nadal nie wiadomo jak wygląda mobilna strategia Intela, ale zdaje się, że pogodził się on z porażką na tym rynku, wycofując linię procesorów Atom x3 (SoFIA). A to zła wiadomość dla Microsoftu, którego główny system operacyjny i urządzenia (Surface, HoloLens) oparte są na architekturze x86/64.

Co dalej?

Scenariusz optymistyczny? Nowa fala procesorów Intela wprowadza powiew świeżości, Windows 10 osiąga 1 miliard użytkowników, sklep Windows i aplikacje w nim dostępne cieszą się rosnącą popularnością, deweloperzy na nowo interesują się okienkami, a Windows 10 Mobile dzięki temu zmartwychwstaje. Platforma Windowsa jest wciąż outsiderem, ale powoli zaczyna na nowo nazywana być czarnym koniem rynku mobilnego – dzięki rozwijającemu się Continuum. Desktopowy Windows dalej cieszy się dużą popularnością.

W bardziej pesymistycznym wariancie, adopcja Windows 10 nie jest tak szybka jak oczekiwano, sklep jest mało popularny, więc zainteresowanie deweloperów spada jeszcze bardziej. Popularność desktopowego Windowsa maleje na rynku konsumenckim (gwałtownie) oraz korporacyjnym (stopniowo). Intel przegrał walkę o segment mobilny i skoncentrował się na dojeniu umierającej krowy, jaką jest rynek desktopowych urządzeń z Windowsem oraz rozwiązaniach serwerowych. Windows 10 Mobile został oficjalnie uśmiercony. Microsoft jeszcze bardziej koncentruje się na chmurze i międzyplatformowych produktach korporacyjnych.