iPhone 7 może być jakikolwiek – i tak się sprzeda

Tak przynajmniej twierdzą analitycy. Ich zdaniem o popularności iPhone’a 7 zaważą nie tyle komponenty, co dobrze przeprowadzona akcja marketingowa, a także zwykłe zapotrzebowanie. iPhone musi się sprzedać.

Oczywiście to nie jest tak, że nie ważne, co Apple zrobi, i tak iPhone 7 sprzeda się świetnie. Zespół Tima Cooka z pewnością włożył masę pracy w przygotowanie kolejnego smartfonu. A także w jego odpowiednie zaprezentowanie (premiera już niebawem), a później – dobrą promocję. Tyle że część ludzi czeka na coś więcej.

Tzw. efekt „wow” i zaskoczenie pomysłami. Problem w tym, że era rewolucji w smartfonach już się skończyła i teraz większość producentów stawia na ewolucję produktu. Nie ma co się spodziewać wielkich zmian po iPhone 7. Poza drobnymi zmianami, jak usunięcie jacka słuchawkowego czy zmiana ułożenia taśmy anteny, nowy smartfon nie będzie się specjalnie różnił od poprzednika.

Ludzie jednak i tak kupią iPhone’a 7. Nie dlatego – jak często sugerują złośliwcy – że klienci Apple’a dają się regularnie robić w balona. Po prostu takie jest zapotrzebowanie. Zdaniem agencji Piper Jaffray 67,5% Amerykanów ma iPhone’a 6 lub starszego. Czyli co najmniej od dwóch lat nie zmieniali telefonu, a to jak na smartfony szmat czasu. 15% spośród nich już zapowiada, że najwyższa pora kupić nowego iPhone’a. A to dopiero początek.

Zdaniem analityków prawdziwe decyzje ludzie będą podejmowali w sierpniu i na początku września – tuż przed zbliżającą się premierą telefonu. Coraz więcej ludzi będzie decydowało się na kupno iPhone’a 7. W efekcie nowy flagowiec Apple powinien sprzedać się co najmniej tak dobrze, jak iPhone 6.

Źródło: Apple Insider