Czy tworzenie bardzo cienkich urządzeń ma sens?

Co jest ważniejsze: wygląd czy podzespoły?

Do napisania tego jakże krótkiego felietonu zainspirowały mnie ostatnie premiery. Kiedyś wszyscy producenci walczyli o to, aby odchudzić swoje nowe propozycje o kolejne milimetry, nawet kosztem trochę gorszych podzespołów. Jednak ostatnio w tym szaleńczym pościgu uczestniczą głównie mniejsi producenci z Chin i Indii. Udało już im się przekroczyć granicę 5 milimetrów, a teraz skupili się na minimalizacji ramek. Jednak warto byłoby się zastanowić, czy w ogóle ekstremalna „dieta” dla urządzeń mobilnych przy obecnej technologii ma sens.

Niewątpliwie cienkie urządzenia mogą przypaść do gustu. Oczywiście ich wygląd jest podobny do większego rodzeństwa – każdy producent chce stworzyć swój własny, rozpoznawalny design. Poza tym zazwyczaj takie smartfony czy tablety wygodniej trzyma się w dłoni. Jednak przy grubości poniżej 5 milimetrów trudno o tym mówić – w ręce trzymamy raczej coś na wzór kartki z bloku technicznego niż telefon. Jestem ciekaw, czy Chińczycy zdołają przekroczyć kolejne granice, czyli 4 i 3 milimetry. Cóż, kiedy do produkcji już trafią giętkie ekrany, baterie nowej generacji i zupełnie inne podzespoły takie rezultaty będą raczej codziennością. Chociaż to już gdybanie i bujanie w obłokach.

Warto napisać, że niektórzy przy kupnie nowego urządzenia patrzą tylko i wyłącznie na jego wygląd. Tutaj prym wiodą głównie zawodnicy wagi lekkiej, którzy prezentują się znacznie smuklej od konkurencji. Aczkolwiek w Polsce nie ujrzymy większości tych modeli. Cóż, z jednej strony szkoda, że chińskie firmy nie są na razie bardzo zainteresowane wejściem na europejskie rynki. Z drugiej zawsze można zamówić taki telefon przez internet. Wracając do tematu: smartfon musi nam się spodobać. Prawda jest taka, że mamy go przy sobie prawie zawsze, od rana do nocy, korzystamy z niego często. To nasz taki towarzysz życia, przyjaciel na dobre i na lagi.

Oppo R7

Niestety, cienkie obudowy powodują, że na podzespoły nie ma zbyt wiele miejsca. Oczywiście najwięcej przestrzeni potrzebuje bateria, więc to właśnie ona ulega miniaturyzacji. Czasami osiąga śmieszną pojemność, która powoduje, że wystarcza jedynie na uruchomienie telefonu. Może jednak trochę wyolbrzymiłem całą sprawę… Częściowo sytuację ratuje tryb szybkiego ładowania, o ile w ogóle został zaimplementowany. Zresztą czas pracy nigdy nie był atrybutem najchudszych smartfonów czy tabletów – przeciętny użytkownik, który potrzebuje jedynie zadzwonić, wysłać SMS-a, przeglądnąć przez kwadrans sieć, nie odczuwa tego zbytnio. Co innego bardziej zaawansowani użytkownicy. Dopiszę, że ten problem dotyczy telefonów. Większe urządzenia radzą sobie znacznie wiele lepiej.

Zresztą smukła budowa czasami sprawia, że producenci decydują się na rezygnację z któregoś elementu. Doskonałym przykładem może być brak lampy błyskowej we flagowych modelach, m.in. Sony Xperii Z Ultra czy najnowszym Samsung Galaxy Tab S2. O ile w przypadku tabletów można jeszcze wybaczyć (fotografowanie takim sprzętem to już nie lada zadanie), o tyle w tabletofonach z wyższej półki to wyposażenie obowiązkowe. O wystającym module aparatu nie będą już wspominał…

samsung-galaxy-a5-recenzja-tabletowo-15

Poza tym niewielka grubość utrudnia wybór podzespołów i zwiększa koszt produkcji. Najcieńsze ekrany (np. OLED czy IPS OGS) kosztują sporo, gdy porównamy je z ich konwencjonalnymi odpowiednikami. Chociaż posiadanie ultracienkiego smartfona w ofercie to jedno, druga sprawa to dostępność. Czasami producenci robią sztukę dla sztuki i tylko prezentują nowy model, który ostatecznie nigdy nie trafi na półki cenowe. Zazwyczaj z powodu zbyt wysokiej ceny, jaką musiałaby ustalić firma. Poza tym każdy chce wejść do historii. Pobicie rekordu Guinnessa jeżeli chodzi o wymiary urządzenia? Czemu nie! Cóż, cieszę się, że aktualnie mało graczy rynku mobilnego angażuje się w tworzeniu coraz to cieńszych telefonów (tutaj walczą ze sobą np. Oppo, Vivo czy Micromax). Według mnie kluczowy powinien być komfort obsługi. W tej kategorii świetnie wypadają HTC One M9 czy Asus Zenfone 2 – obudowa w kształcie średniej grubości łódeczki to całkiem dobry pomysł. Aczkolwiek trochę niestabilny.

allview-p6-energy-recenzja-tabletowo-16

Ostatnio sytuacja na rynku mobilnym uległa lekkiej zmianie. O dziwo, pojawiają się modele z olbrzymimi bateriami, m.in. Allview P6 Energy czy jeszcze niezaprezentowany Oukitel z ogniwem 10000 mAh. Cieszy mnie, że firmy dostrzegają zapotrzebowanie na urządzenia, które pracują długo na jednym ładowaniu. Chociaż wciąż brak takiego topowego smartfonu. Jedynym ratunkiem okazują się powerbanki lub specjalne etui – tylko już miks case-smartfon znacząco wpływa na wygląd. Mam nadzieję, że kiedyś wreszcie zadebiutują baterię nowej generacji o niewielkich wymiarach (tak wiem, brzmi aż nierealnie i jest powtarzane od lat :)). Dopiero wtedy będziemy mogli pogodzić smukłą obudowę i świetną baterię w jednym urządzeniu.

Co jest dla Was ważniejsze: wygląd i niewielka grubość czy długi czas pracy?