Przed premierą: Earthcore Shattered Elements. Testujemy polską karciankę na tablety i smartfony

Kolekcjonerskie gry karciane to gatunek, który wyjątkowo dobrze sprawdza się na tabletach. Nie dziwi więc fakt, iż z miesiąca na miesiąc powstaje coraz więcej produkcji tego typu. Jedną z najciekawszych nowych propozycji jest Earthcore: Shattered Elements – obiecująca karcianka, nad którą w pocie czoła pracują właśnie deweloperzy z Tequila Games.

Dzięki uprzejmości twórców gry mogłem przez kilka ostatnich dni testować jej wersję Beta. I chociaż cały czas zastrzegali, że do dnia premiery zamierzają wprowadzić jeszcze wiele usprawnień i nowych elementów (kilka z nich pojawiło się nawet w trakcie, gdy pisałem ten tekst) to jednak muszę przyznać, że już obecna wersja gry zrobiła na mnie naprawdę pozytywne wrażenie. Zacznijmy jednak od początków, które niestety nie były przesadnie emocjonujące.

MECHANIKA ROZGRYWKI

Przyznam bowiem szczerze, że przechodząc rozpoczynający grę samouczek miałem dość mieszane odczucia odnośnie mechaniki rozgrywki wymyślonej przez Tequila Games. Z jednej strony zasady gry bez wątpienia wyróżniają się na tle konkurencji, wprowadzając tym samym przyjemny powiew świeżości do gatunku zdominowanego ostatnio przez kolejne klony Hearthstone. Z drugiej zaś początkowo wydały mi się one nieco zbyt proste i ograniczone, by móc zapewnić rozrywkę na dłuższy czas. Dalsze godziny spędzone z Earthcore udowodniły mi jednak, że w tej pozornie prostej grze kryje się zaskakujący potencjał.

Główne zasady gry opierają się na zależnościach między trzema żywiołami, które przypominają nieco grę w kamień, nożyce i papier. Krótko mówiąc: woda gasi ogień, ogień pali ziemię a ziemia wchłania wodę. Każda karta opisana jest trzema głównymi parametrami: Żywioł, Umiejętność (jedna w przypadku zwykłych żołnierzy, kilka w przypadku bohaterów) oraz Poziom Ryzyka. Kolejne rundy rozgrywają się na planszy, na której znajduje się sześć miejsc na położenie kart – po trzy dla każdego gracza. Przeciwnicy na zmianę wykładają swoje karty aż do momentu, w którym zapełnią wszystkie miejsca na planszy. W każdej turze mogą też skorzystać ze specjalnych zdolności kart znajdujących się w danym momencie na stole. Gdy już wyczerpiemy wszystkie możliwe ruchy rozpoczyna się walka pomiędzy kartami leżącymi naprzeciwko siebie, opierająca się na wspomnianych wcześniej zależnościach między żywiołami. Właściciel przegranej karty otrzymuje obrażenia równe jej poziomowi ryzyka. W przypadku remisu obie karty pozostają na wirtualnym stole odwrócone koszulkami do góry, a ich poziom ryzyka zostaje dodany do karty położonej na ich miejscu w następnej rundzie. Gra kończy się w momencie, w którym punkty życia jednego z graczy spadną do zera. Do tego dochodzi oczywiście cały szereg pomniejszych reguł usprawniających rozgrywkę (np. pierwsze dwie karty w rundzie nie mogą być wyłożone naprzeciwko siebie, co zapobiega zbytniej przewadze gracza, który wykłada jako drugi) jednak znajomość powyższych zasad wystarczy, by móc rozpocząć przygodę z Earthcore.

BUDOWA TALII

Jak widać mechanika rozgrywki jest wręcz banalnie prosta, a opanowanie jej podstaw nie powinno sprawić problemu nawet początkującym graczom. Prostota zasad przekłada się zaś na niewielki „rozmach” poszczególnych pojedynków. Każda partia trwa dość krótko (od kilku do najwyżej kilkunastu minut) i jest bardzo dynamiczna, co wyraźnie podkreśla mobilny charakter gry. Pytanie brzmi więc: gdzie kryje się ta niewidoczna na pierwszy rzut oka strategiczna głębia, o której wspominałem wcześniej? Otóż cała siła gry leży w zdolnościach poszczególnych kart oraz systemie budowania własnej talii. W Earthcore występują dwa główne rodzaje kart: żołnieże i bohaterowie. Ci pierwsi mogą posiadać maksymalnie jedną umiejętność, ci drudzy – trzy. Sęk w tym, że większość kart bohaterów, która wpadnie w nasze ręce, również będzie początkowo posiadać tylko jedną umiejętność. Pozostałe dwie mogą zaś zostać zdobyte poprzez „wchłanianie” kart żołnieży, wyposażonych w interesującą nas zdolność. Ten prosty pomysł sprawia, że gracze zyskują znacznie większe pole do manewru podczas budowania talii. Twórcy gry twierdzą, że system ten daje nam możliwość stworzenia ponad 500 000 różnych kart. Warto też dodać, że sam wachlarz dostępnych w grze umiejętności jest całkiem bogaty i naprawdę ciekawy. Wszystko to sprawia, że pozornie banalnie prosta rozgrywka potrafi nas nieraz naprawdę pozytywnie zaskoczyć i zmusić do myślenia, a proces tworzenia idealnej talii może okazać się zajęciem na długie godziny.

TRYBY GRY

Earthcore, podobnie jak każda inna szanująca się tabletowa karcianka, oferuje nam możliwość zmierzenia się zarówno ze sztuczną inteligencją, jak i z innymi graczami. W tym pierwszym przypadku mamy do dyspozycji całkiem rozbudowany tryb dla jednego gracza, składający się z kilku kampanii fabularnych o zróżnicowanym poziomie trudności. Pokonując kolejne misje nie tylko rozwijamy naszego bohatera, zdobywając nowe karty i odblokowując dodatkowe elementy gry, ale też poznajemy kolejne rozdziały historii przedstawionej za pomocą krótkich fragmentów opowiadania w klimacie fantasy. Nie ma co się oszukiwać, fabuła gry raczej nie będzie głównym czynnikiem, który przykuje graczy do ekranów, jednak bez wątpienia jest ona miłym dodatkiem do trybu single player. Warto też dodać, że w menu znajdowała się również zakładka „Misji Specjalnych” jednak w testowanej przeze mnie wersji Beta nie była ona jeszcze dostępna.

Tryb multiplayer, noszący w Earthcore miano Areny, pozwala nam zmierzyć się zarówno z losowymi przeciwnikami, jak i z naszymi znajomymi. W tym pierwszym wypadku możemy wybierać między partiami towarzyskimi i starciami rankingowymi, jednak by zyskać dostęp do tej drugiej kategorii musimy wygrać najpierw odpowiednią ilość gier. Oczywiście to, jak tryb dla wielu graczy będzie sprawować się w ostatecznej wersji gry, zależeć będzie w dużej mierze od tego, jak dużą promocję zapewni jej wydawca. Nie da się bowiem ukryć, że nawet najbardziej grywalny tytuł sprzykrzy się w końcu graczom, jeśli będą oni musieli czekać po kilkanaście minut na znalezienie przeciwników.

MIKROPŁATNOŚCI

Ostatnim elementem, o którym warto wspomnieć, są mikropłatności, które w obecnej wersji gry prezentują się naprawdę uczciwie. To co najważniejsze w grach tego typu, czyli boostery z losowymi kartami do naszej kolekcji, nabywa się tu za złoto, czyli walutę zdobywaną za wygrywanie potyczek. Realną gotówkę można jak na razie wydać na kilka ułatwień nie wpływających zbyt mocno na sam trzon rozgrywki, takich jak przyśpieszenie procesu tworzenia kart, tymczasowe podwojenie zarabianego złota czy dodatkowy los na loterii. Nie są to więc rzeczy mające jakiś poważniejszy wpływ na rozgrywkę lub dające nieuczciwą przewagę graczom, którzy zdecydują się zapłacić. Jeśli więc do dnia premiery twórcy gry nie wprowadzą kolejnych mikropłatności, większość graczy prawdopodobnie nie zauważy nawet, że w grze znajdują się jakieś dodatkowe opłaty.

PERSPEKTYWY NA PRZYSZŁOŚĆ

Earthcore: Shattered Elements już w tym momencie prezentuje się naprawdę obiecująco, a wiele wskazuje na to, że może być jeszcze lepiej. Jak już wspominałem w testowanej przeze mnie wersji Beta wciąż znajdywało się kilka zablokowanych funkcji i trybów gry, które pojawią się w finalnej wersji, znacznie wzbogacając i urozmaicając rozgrywkę. Większość potencjalnych graczy ucieszy też z pewnością fakt, iż Earthcore będzie dostępne zarówno w wersji na tablety, jak i na smartfony, co nie zdarza się w tym gatunku zbyt często. Czy mamy więc do czynienia z kandydatem na ogromny hit? Z tym bym się jeszcze nie śpieszył. Nie ma co się oszukiwać: Earthcore to jeszcze nie ta liga, by móc myśleć o konkurowaniu z gigantami pokroju Hearthstone czy MtG. Na szczęście twórcy gry dobrze o tym wiedzą, i nie próbują nawiązywać bezpośredniej walki o klienta z najpopularniejszymi reprezentantami gatunku. Zamiast tego starają się stworzyć ciekawą propozycję dla graczy poszukujących czegoś lekkiego, dynamicznego i nie wymagającego zbyt dużej ilości czasu, ale jednocześnie zmuszającego do myślenia i nie pozbawionego pewnej strategicznej głębi. Jeśli więc podoba wam się koncepcja karcianki, w którą będzie można spokojnie zagrać podczas kilkuminutowej przerwy w pracy, nowy tytuł studia Tequila Games jest czymś na co warto czekać.