Escape the Hellevator! – ekspresowa podróż do piekła

Niewielkie pomieszczenie, masa zakamarków do przeszukania, garść interesujących zagadek i jeden prosty cel – znaleźć wyjście. Tak jeszcze niedawno prezentował się przepis na udaną tabletową przygodówkę. Niestety, prostota tych założeń sprawiła, że sklepy z aplikacjami dość szybko zapełniły się produkcjami niskiej jakości, które dość skutecznie zniechęciły większość graczy do zabawy w uciekanie z zamkniętego pokoju.

Escape the Hellevator! nie wprowadza wprawdzie jakiejś nowej jakości do świata gier typu 'Escape the Room” ani też nie zaskakuje gracza żadnymi niestandardowymi mechanizmami rozgrywki. Tytuł ten wybija się jednak ponad przeciętność, głównie za sprawą ciekawej, choć niezbyt rozbudowanej fabuły oraz nietypowej atmosfery towarzyszącej nam aż do samego końca rozgrywki.

WINDĄ DO PIEKŁA

Fabuła gry pozwala nam wcielić się w Clarence’a, konającego mężczyznę jadącego szpitalną windą na ostry dyżur. Ta niezbyt komfortowa sytuacja jest jednak zaledwie początkiem jego problemów. Wszystko komplikuje się bowiem wraz z pojawieniem się tajemniczego księdza, zmuszającego naszego bohatera do odbycia pokuty za grzechy. Wtedy właśnie lina utrzymująca windę pęka, wysyłając nas w podróż w dół – wprost do piekła. Okazuje się bowiem, że Clarence nie należał do świętoszków. Wprost przeciwnie, na jego sumieniu ciąży wiele zbrodni, zaczynając od kradzieży i oszustw a kończąc na podpaleniu i morderstwie.

Escape the hellevator

Każdy z pięciu etapów gry symbolizuje inny grzech, który musimy odpokutować poprzez przeżycie go na nowo. W trakcie gry wnętrze piekielnej windy zmienia się więc regularnie. Raz przybiera ono postać domu babci Clarence’a w którym popełnił on swoją pierwszą zbrodnie, innym razem przeradza się w biuro w którym okradał swoich klientów lub piwnicę skrywającą jego mroczne sekrety. Twórcy Escape the Hellevator! Podeszli jednak do tego ciężkiego tematu z lekkim przymrużeniem oka, serwując graczom groteskową, nieco karykaturalną wizję piekła. Na ścianie wspomnianego biura wisi dyplom dla najlepszego malwersanta, książka kucharska w domu babci zawiera jedynie przepisy na trucizny a na stoliku obok łóżka znajdziemy podręcznik „Jak radzić sobie z wiecznym potępieniem”. Dużą rolę w budowaniu klimatu odgrywa też oprawa audiowizualna. Mimo iż grafika stoi tu na co najwyżej przeciętnym poziomie, to jednak twórcom gry udało się nadrobić niedostatki jakościwe za pomocą ciekawej stylistyki. Wszystko jest tu bowiem cudownie brudne, stare i podniszczone, zaczynając od popękanych ścian pokrytych zapiskami obłąkanego zbrodniarza a kończąc na twarzach postaci, wykrzywiających się w przerysowanych grymasach podczas pseudo-komiksowych przerywników rozpoczynających każdy poziom. Ścieżka dźwiękowa składa się zaś głównie z rozmaitych upiornych efektów dźwiękowych, przetykanych od czasu do czasu pojedynczymi dźwiękami syntezatora.

Escape the hellevator

KRÓTKA DROGA W DÓŁ

Pod całą tą otoczką kryje się natomiast solidna, lecz niczym niewyróżniająca się na tle konkurencji minimalistyczna przygodówka, przy której każdy fan gier typu „Escape The Room” od razu poczuje się jak w domu. Mimo iż każdy kolejny etap rozgrywa się w stosunkowo niewielkim pomieszczeniu to jednak projektantom udało się upchnąć tu całkiem sporo zagadek o dość zróżnicowanym poziomie złożoności. Głównym elementem gry jest tu więc oczywiście przeszukiwanie pomieszczenia (nasz bohater zawsze przykuty jest do jego środka, ale przynajmniej może swobodnie się obracać) w poszukiwaniu przedmiotów i wskazówek dotyczących ich wykorzystania. Część znalezionych obiektów służy do interakcji z elementami pomieszczenia, inne łączą się w pary tworząc nowe narzędzia (np. noga od stołka + ostrze = kilof) a jeszcze inne skrywają w sobie tajemnicę, które odkryjemy korzystając z opcji obracania przedmiotu w inwentarzu. W grze znajdziemy też kilka bardziej złożonych łamigłówek, jednak żadna z nich nie powinna stanowić poważnego wyzwania dla fanów gatunku. Mniej doświadczeni/cierpliwi gracze mogą zaś zawsze skorzystać z systemu podpowiedzi, który zawsze stara się nakierować nas na właściwą ścieżkę nie podając przy tym gotowego rozwiązania. Jeśli mimo wszystko uda nam się zaciąć gdzieś na dłużej w głównym menu gry znajdziemy przycisk przenoszący nas do wideo-poradników w serwisie Youtube, opisujących krok po kroku jak rozwiązać poszczególne zagadki.

Escape The Hellevator

Niestety, niezbyt wygórowany poziom trudności jest jednocześnie największym mankamentem opisywanej tu produkcji. Większość graczy nie powinna mieć bowiem problemu z przebrnięciem przez wszystkie „grzechy” w jeden wieczór, co pozostawia pewien niedosyt. Wprawdzie zakończenie gry wyraźnie daje nam do zrozumienia, że kolejne aktualizacje przyniosą ze sobą dalszą część historii, a w menu wyboru poziomów znajduje się miejsce na drugi rozdział opatrzone podpisem „Coming Soon!”, jednak wszystko to są jedynie obietnice deweloperów. Pozostaje więc mieć nadzieję, że nie zaniedbają oni swojego debiutu i już niedługo doczekamy się kolejnych epizodów przygód Clarence’a.

Escape the Hellevator

PODSUMOWANIE

Mimo pozornie ciężkiego klimatu Escape the Hellevator! Jest grą prostą, lekką i przyjemną. Nie znajdziecie w niej więc przesadnie trudnych łamigłówek ani skomplikowanej, wielowątkowej fabuły. Jeśli jednak szukacie czegoś lekkiego na nudny, jesienny wieczór, nowa produkcja studia Fezziwig może okazać się całkiem sympatycznym sposobem na zabicie czasu.