Back to Bed – Escher, Dalí i Magritte w jednym stali domu

Większość z Was pamięta zapewne wydaną nieco ponad dwie dekady temu grę Lemmings, polegającą na zapewnianiu bezpiecznej drogi do celu grupie niezbyt rozgarniętych stworzeń. Zadanie to, mimo iż z pozoru banalnie proste, wymagało od nas nie tylko umiejętności myślenia, ale też szybkiego podejmowania decyzji, gdyż nasi podopieczni nieustannie parli przed siebie na spotkanie z nieuniknioną śmiercią. Grając w Back to Bed trudno nie wrócić w myślach do tego kultowego już w pewnych kręgach tytułu.

Debiutancka produkcja studia Bedtime Digital Games w gruncie rzeczy opiera się bowiem na tym samym pomyśle. Nie jest to jednak kolejna kalka hitu sprzed lat, a raczej jego duchowy spadkobierca, który bierze na warsztat stary, sprawdzony temat i prezentuje go nam w zupełnie nowej, świeżej odsłonie. Jedynie główny cel gry pozostał z grubsza ten sam.

Back to Bed

NIE BUDZIĆ LUNATYKA!

Głównym bohaterem gry jest Bob, lunatyk przemierzający krainę snów, kierujący się w życiu jedną prosta zasadą: gdy w coś uderzysz, skręć w prawo i idź dalej. Takie zachowanie zwykle kieruje go jednak wprost w otwarte ramiona czyhających wszędzie niebezpieczeństw, dlatego też naszym zadaniem jest zadbać o to, by bezpiecznie dotarł on do łóżka. W odróżnieniu od innych gier tego typu nie przyjmujemy tu jednak roli wszechobecnego i wszechmocnego obserwatora. Zamiast tego przejmujemy kontrolę nad Subobem – dziwacznym psem z ludzką twarzą będącym wytworem wyobraźni głównego bohatera. Oznacza to więc, że w większości przypadków musimy nie tylko kombinować nad rozwiązaniem zagadki, ale też jednocześnie pozostawać w ciągłym ruchu, tak by nie stracić z oczu osoby, którą mamy się opiekować.

Dość szybko okazuje się zresztą, że ten drobny szczegół ma całkiem mocny wpływ na sposób w jaki rozwiązujemy zagadki. Nie wystarczy bowiem domyślić się, że w tym miejscu trzeba rozstawić most a w innym zablokować drogę nadchodzącemu przeciwnikowi. Należy też zaplanować kolejność działań tak, by zdążyć wykonać je zanim nasz podopieczny zrobi sobie jakąś krzywdę. Co więcej, liczba pomocnych przedmiotów rozmieszczonych na każdym poziomie jest ściśle ograniczona, a kierowany przez nas Subob może nieść w ręku tylko jeden z nich, co wymaga od nas umiejętnego zarządzania dostępnymi środkami. Wszystko to sprawia, że w Back to Bed nie pozostaje zbyt wiele miejsca na przypadki, dzięki czemu każda kolejna pokonana plansza daje prawdziwą satysfakcje.

Back to Bed

CZTERY LEWE ŁAPY

Niestety, o ile łamigłówkowa warstwa gry wypada naprawdę dobrze, o tyle jej zręcznościowe oblicze potrafi być naprawdę denerwujące. Wszystko za sprawą sterowania, które mówiąc delikatnie nie należy do najbardziej precyzyjnych. Gra oferuje nam dwa sposoby poruszania się po planszy. Domyślny polega na wskazywaniu Subobowi kierunku w którym ma się udać, alternatywny wykorzystuje zaś wirtualny joystick. Niezależnie od tego, który z nich wybierałem, dość często trafiałem jednak na momenty, w których sterowanie wyraźnie utrudniało mi przejście do kolejnego poziomu. Na samym początku gry problem ten nie był jeszcze tak bardzo odczuwalny, gdyż każdy błąd dało się tam stosunkowo szybko naprawić. Sytuacja uległa zmianie dopiero gdy dotarłem do drugiego rozdziału, w którym pojawiają się bardziej skomplikowane zagadki wymagające planowania kilku ruchów do przodu i wykonania ich z odpowiednią szybkością. Wtedy też okazało się, że drobne wpadki takie jak przypadkowe upuszczenie przedmiotu czy problemy z trafieniem w konkretne pole, potrafią zrujnować cały misternie ułożony plan. Po jakimś czasie można się wprawdzie przyzwyczaić do sterowania i przestać zwracać uwagę na jego mankamenty, jednak nie zmienia to faktu, że Back to Bed z pewnością nie należy do tych lekkich, odprężających gier logicznych, pozwalających nam leniwie przesuwać palcem po ekranie popijając przy tym herbatę.

Back to Bed

BOB, SYN CZŁOWIECZY

Najbardziej charakterystycznym elementem Back to Bed jest jednak bez wątpienia oprawa graficzna, stanowiąca swego rodzaju hołd dla mistrzów malarstwa surrealistycznego. Konstrukcje poziomów przywodzą na myśl budynki z obrazów M. C. Eschera, rozmaite elementy scenografii, takie jak chodzące zegarki czy wieloryby jeżdżące po torach jak pociągi,  przypominają dzieła Salvadora Dali a przewijający się przez większość gry motyw jabłek kojarzy się z Rene Magritte (chociaż wierzę, że osoby interesujące się malarstwem znajdą tu również inne, mniej oczywiste skojarzenia). Wszystko to razem tworzy naprawdę piękną krainę snów, której poznawanie sprawia prawdziwą przyjemność, nawet jeśli nie należymy do osób, które przykładają zbyt wielką wagę do tej dziedziny sztuki. Warstwę muzyczną wypełniają natomiast łagodne, ambientowe brzmienia, które w połączeniu z dziwacznymi, nieco niepokojącymi odgłosami otoczenia idealnie dopełniają klimat surrealistycznej krainy.

PODSUMOWANIE

Back to Bed to całkiem udana gra, przy której bawiłem się naprawdę dobrze, nawet mimo wspomnianych problemów ze sterowaniem. Jedyną rzeczą, która powstrzymuje mnie od polecenia jej wszystkim fanom gier logicznych jest więc niestety jej cena, która wynosi obecnie około 12 zł. Nie jest to wprawdzie majątek, jednak w sklepach z aplikacjami nie brak znacznie tańszych gier, które nieraz stoją na tym samym bądź nawet wyższym poziomie i to właśnie one prawdopodobnie skuszą większość potencjalnych nabywców. Jeśli jednak w najbliższej przyszłości traficie na jakąś promocję tej gry, naprawdę warto dać jej szansę, zwłaszcza jeśli lubicie surrealistyczne malarstwo.

[button link=”https://itunes.apple.com/pl/app/back-to-bed/id887878083″ class=”zkazdej” id=”appstore” newtab=”on”][/button] [button link=”https://play.google.com/store/apps/details?id=com.bedtime.backtobed” class=”zkazdej” id=”googleplay” newtab=”on”][/button]