Z papierosem w zębach X – Windows 10 będzie do kitu. Ale… – czyli Jakub przez okno powróży

Kiedy patrzę przez okno, to czasami zastanawiam się, czy będzie padać, czy nie. Do wyrobienia sobie zdania na ten temat, oczywiście poszukuję pewnych symptomów, które potwierdziłyby słuszność jakiejkolwiek prognozy. Jak mi ze wszystkich stron zasuwają nieciekawie wyglądające chmury, to raczej nie orzeknę, że tego dnia solaria sobie nie dorobią. Podobnie jest z tym, co obserwuję w świecie nowych technologii. Z natury jestem bacznym obserwatorem tego rynku, interesują mnie cyferki i fakty i na ich podstawie myślę o tym, do czego kto zmierza.

apple-ipod-still-obliterating-microsoft-zune

Po pierwsze, wyjaśnijmy sobie jedną kwestię. Zanim w komentarzu pojawi się jakakolwiek sugestia, że jestem zakamuflowanym, reklamowym trybikiem Microsoftu, to wiedz, że owszem, korzystam z jego ekosystemu, ale i jestem zafascynowany Apple, a za wzór tabletu uważam Note 10.1. No i z Redmond co miesiąc wędruje do mnie transport Paprykarza Szczecińskiego – specjalnie dla mnie, najpierw wysyłany do głównej siedziby Microsoftu, a następnie adresowany stamtąd do mnie – bo dostać pakunek prosto od nich, to także świetna wartość dodana w postaci lansu.*

Na początku był błąd

27 czerwca 2007 – właściwie wtedy rozpoczęła się rewolucja mobilna zapoczątkowana przez Apple. 2 lata później wydany został Windows 7 – określany jako jeden z najlepszych systemów operacyjnych w historii Microsoftu. Określenia tego zupełnie nie rozumiem, bo bardziej, niż „równie dobry” według niektórych Windows XP, był on podobny do Windows Vista, który z kolei spowodował wylanie na giganta z Redmond kubłów pomyj. Mimo, że wtedy nawet nie wiedziałem, że kiedyś będę pisał o nowych technologiach, już upatrywałem w tym niezrozumiałą przewrotność rynku – rewolucja zawsze boli, a klientów należy do niej przyzwyczajać. Windows Vista był wprowadzeniem do tego, co kontynuował Windows 7.

Jednak, jak dla mnie, skupienie się na poprawieniu Visty w „siódemce” było ogromnym błędem, bo do drzwi już coraz mocniej stukała rewolucja mobilna, zresztą całkowicie zbagatelizowana przez Microsoft. Windows 7 pojawiał się na tabletach, a i owszem, jednak jego obsługa na takich urządzeniach była katorgą, a żywiołem systemu cały czas były rozwiązania takie jak desktopy oraz laptopy.

windows7_logo

Rok po premierze Windows 7 pojawił się Windows Phone 7, który czerpał garściami z kompletnych niewypałów, jakimi były Zune oraz Kin. Pierwszym i drugim urządzeniem Microsoft chciał wbić szpilę przede wszystkim Apple. Jednak wkrótce okazało się, że to nie Cupertino będzie się śniło po nocach Ballmerowi, ale Mountain View. I wcale to nie będą miłe sny.

windows-phone

Windows Phone określano na początku jako ograniczony i prymitywny, choć interesujący. Właściwie mało było o nim słychać aż do 2011 roku, gdy na rynek trafił pierwszy telefon Nokii z systemem Windows Phone – Lumia 800. Ten telefon znam bardzo dobrze, bowiem posiadałem go przez rok. Jak na „tamte czasy”, telefon nie wyróżniał się niczym szczególnym. Jednordzeniowy procesor, 512 MB RAM-u i nieznany właściwie system operacyjny. Plusem była przepiękna obudowa, mały, ale naprawdę świetny ekran AMOLED i genialny aparat fotograficzny. Od tego modelu zaczęło się to, co dla Windows Phone było najlepsze. Nokia zabrała się za tworzenie tego, co dzisiaj lubi się najbardziej w mobilnym systemie operacyjnym Microsoftu. Nie chodzi tu o same urządzenia, które same w sobie są wykonane solidnie i w niczym nie ustępują innym propozycjom producentów. Chodzi tu jednak o wartość dodaną, którą zawsze w tekstach lubię wspominać – zaplecze autorskich aplikacji, które dodają do Windows Phone naprawdę dużo dobrego – to, czego nie ma HTC, Huawei, czy Samsung w swoich telefonach z tym systemem.

nokia-music-tab

Microsoft pilnie odrabia lekcję

Jest to zadanie współmierne do błędu, jaki został popełniony przez firmę prowadzoną niegdyś przez Ballmera. Z powodu jego zaniedbania, dzisiaj Microsoft musi nadganiać braki względem Apple i Google. Połączenie sił z innym wielkim przegranym rynku mobilnego to najlepsza możliwa decyzja, jaką podjął Microsoft i jedyna słuszna, jaką mogła podjąć Nokia. Z jednej strony – Microsoft znalazł świetnego partnera, który nie dość, że oddał się w całości nowej wizji urządzenia mobilnego giganta z Redmond, to jeszcze pozyskał ciekawego dewelopera unikalnych aplikacji dla swojego systemu. Nokia? Zastrzyk gotówki, reklamę i możliwość odbicia się od dna. Przypomnijmy sobie, że dział mobilny generował dla Nokii najwięcej strat i przekazanie go w ręce Microsoftu, który ma pieniądze na dokładanie do tego interesu było dobrym posunięciem. Zwłaszcza, że teraz Nokia może się skupić na tym, na czym zarabiała – i to nieźle – na usługach.

Nokia-Event-Elop-Ballmer

Windows 8 to temat rzeka – barwne i ciekawe reklamy Microsoftu zafascynowały mnie tak samo, jak pamiętna reklama Nokii Lumia 800, która zmusiła mnie do spróbowania „czegoś nowego” (zawiedziony nie jestem). Natomiast nie mogę powiedzieć, żebym był tym systemem specjalnie oczarowany. Niejednokrotnie podkreślałem, że denerwuje mnie schizofreniczność Windows 8(.1) – bowiem na jednym urządzeniu (i to niezależnie, czy jest to laptop, czy tablet, czy hybryda) mamy pomieszanie z poplątaniem dwóch wizji okienek. I o ile nowy „dress-code” aplikacji Modern UI bardzo mi przypadł do gustu, głównie ze względu na uwielbiany przeze mnie „twórczy minimalizm”, to już splecenie go z trybem pulpitu, brak dobrego eksploratora plików dla Modern, czy też śmieszny wręcz wygląd kafelków na 24-calowym monitorze to rzeczy, które miast pomóc mi w pracy – bardzo przeszkadzają.

windows-8samsung-slate0w

Dzieje się

Właśnie teraz ten tekst jest pisany w IE 11 dla Windows 8.1, obok mnie leży Lumia 1320 z Windows Phone 8.1 (oczywiście z programu dla deweloperów). I mimo pewnych przygód z ekosystemem Microsoftu, nigdy nie żałowałem swojej decyzji. Jego rozwój pozwala mi stwierdzić, że przejście w całości do usług MS to była dobra inwestycja – mobilna wersja okienek dojrzała i różnica między tym, co obserwowałem w „siódemce”, a tym, co jest w 8.1 wydaje się być przeogromna. Przybyło aplikacji oraz funkcji i często łapię się na tym, że niechętnie czasem sięgam po większe urządzenie mobilne – bo większość rzeczy dam radę zrobić telefonem. Wystarcza mi do przeczytania wiadomości w Phonly, przejrzeniu mediów społecznościowych, jedynie tekstu z niego nie napiszę, bo po prostu jest to niewygodne.

windows-phone-8-1

Windows 8.1 starał się postawić kreskę pomiędzy trybem desktopowym, a Modern UI. Udało się to częściowo – bowiem ja dalej odczuwam niezbyt logiczne przenikanie się interfejsów, co mnie naprawdę denerwuje. I jest to moje jedyne zastrzeżenie do Windows 8.1. Nie mam problemów z szybkością oraz stabilnością. Nie wiem, jak jest ze zgodnością, bo raczej staram się używać najnowszych wersji programów, a jeśli gram, to już na konsoli, gdzie absolutnie nie obchodzi mnie to, czy „gra mi pójdzie, czy nie”. Od święta zagram w jedyną zainstalowaną grę – S.T.A.L.K.E.R: Shadow of Chernobyl.

 I będzie się działo

Tak, jak kiedyś wspominałem w tekście o Windows RT – nastąpi scalenie Windows Phone z „większymi wersjami” Windows. Na to wszystko ma być lekiem Windows Threshold, określany jako Windows 9. Cały patent zawiera się w tym, że Microsoft wraz z systemem udostępni 3 odrębne SKU (stock keeping unit). Pierwsze z nich będzie dedykowane urządzeniom od 4 do 8 cali, zatem można się spodziewać znacznego upodobnienia Windows Phone i Windows RT do siebie. Będzie ono dotyczyć urządzeń sterowanych głównie przy pomocy dotyku, zatem do tego kręgu zaliczą się smartfony oraz mniejsze tablety. Drugie SKU będzie dedykowane urządzeniom od 10 do 30 cali, gdzie nacisk zostanie położony na korzystanie z urządzenia za pomocą myszy (i klawiatury). Trzecie natomiast będzie celować głównie w obsługę głosową w urządzeniach o przekątnej wyświetlacza mieszczącej się w przedziale od 40 do 80 cali. Zatem będzie to SKU skrojone na miarę Xbox One.

Windows-8-1-update-1-screen-for-media

Udostępnienie trzech wyspecjalizowanych SKU pozwoli na zniwelowanie największej wady Windows – przenikania się interfejsów bez ładu i składu. Modern UI, mimo wrzeszczących złośliwców jest bardzo wygodnym i przyjaznym interfejsem, ale nieużywalnym na urządzeniach takich jak laptop, czy komputer stacjonarny. Natomiast obsługa głosowa świetnie sprawdza się na konsoli, gdzie pad ma służyć głównie do grania, a nie do brodzenia w ustawieniach.

Uaktualnienie dla Windows 8.1 (bo tak prawdopodobnie zostanie wydany Threshold) będzie „wrażliwe” na to, z jakiego urządzenia korzystamy. Jeśli to będzie laptop – system będzie maksymalnie nastawiony na obsługę myszką i klawiaturą. Jeśli będzie to hybryda – po odłączeniu ekranu i w trakcie korzystania jako tablet – dostaniemy interfejs przystosowany do obsługi dotykiem. Wreszcie, bo widok „odpalonej” na tablecie aplikacji desktopowej jest wręcz śmieszny i przypomina mi mroczne czasy, kiedy na tabletach pojawiał się czasem Windows 7.

Krótka i ogólna przechadzka po najnowszej historii Microsoftu pozwala mi się przekonać, że niektóre moje wybory nie są takie złe i z wielką niecierpliwością oczekuję uaktualnienia dla Windows 8.1. Także nieco z nadzieją spoglądam na kolejną odsłonę Windows Phone, która kiedyś musi się pojawić.