Nexus 7 moimi oczami – cz.1: dziesięć rzeczy, za które go nienawidzę

nexus 7 tablet

Druga część – tym razem z zaletami – dostępna pod tym adresem.

Moja przygoda z tabletem Nexus 7 zaczęła się w okolicach grudnia. Po upływie 4 miesięcy i intensywnej eksploatacji urządzenia, nadszedł czas na rachunek sumienia. Przed zakupem mojego tabletu wiele na jego temat czytałem, a jeszcze więcej oglądałem. Poznałem jego wady i zalety. Z tak zdobytą wiedzą, spontanicznie, w drodze do kina, nabyłem metodą wymiany elektronicznej gotówki na fizyczne dobro, mojego własnego Nexusa.

Po wielu dniach i nocach spędzonych z przerośniętym smartfonem, mogę śmiało napisać za co nienawidzę swojego tabletu.

1. Backlight bleeding

Na to sformułowanie natknąłem się za czasów swojego krótkiego romansu z tabletem Asus Transformer. Są to swego rodzaju prześwietlenia matrycy. Wygląda to tak, jakby przy krawędziach ekranu podświetlenie było za mocne. Ekran sprawia wrażenie niedoklejonego.

Niestety mój Nexus 7 również na to choruje. Na szczęście nie jest to aż tak widoczne jak w przypadku Transformera. Gwarancja nie wchodzi w grę, próbowałem już tego z poprzednim urządzeniem. Historia ta była długa i nie skończyła się szczęśliwie.

2. Lagi i zawieszki

Pomimo, że to Nexus 7, czyli czysty Android, zdarza mu się nieprzyjemnie spowolnić, a czasem nawet obrazić, co demonstruje brakiem chęci do współpracy. Ten typ tak ma. Nic dodać, nic ująć. Na szczęście zdarza się to sporadycznie.

3. Nie najwyższej jakości wykonanie

Wiem, że ten tablet nie jest urządzeniem premium i nie mam żalu o to, że obudowa nie jest z kevlaru czy innego nietypowego materiału, ale irytuje mnie wyczuwalne trzeszczenie na jego krawędziach, wynikające ze słabego złożenia poszczególnych komponentów.

4. Wyświetlacz

Jestem fanem technologii AMOLED. Czerń jest w niej po prostu czarna. Jest niepodświetlona. W tablecie od Google’a bardzo irytujący jest fakt szarej, wyblakłej czerni. Pasek z przyciskami systemowymi w widoczny sposób wyróżnia się na tle czarnej ramki wokół ekranu urządzenia.

5. Proporcje ekranu

Panorama sprawdza się przy oglądaniu filmów, ale ja jestem zwolennikiem formatu 16:10. Jest to kompromis pomiędzy wyświetlaniem materiału filmowego a przeglądaniem stron internetowych. Nie rozumiem obecnej mody na wszechobecny format 16:9. Nie trafia to do mnie.

6. Głośnik mono

Skoro dostajemy możliwość oglądania filmów, to dlaczego producent nie pozwala nam cieszyć się marnym (niestety głośniki w tego typu urządzeniach nie są najlepszej jakości i potrafią czasem nawet trzeszczeć) dźwiękiem, ale stereo? Przecież to urządzenie multimedialne. To nie jest zwykły czytnik e-booków, w którym w stu procentach pojedynczy głośnik wystarcza.
To nasze przenośne centrum rozrywki, które aż prosi się o włączenie filmu czy posłuchania muzyki np. w hotelu w trakcie podróży służbowej.

7. Brak rysika

Uważam, że rysiki to świetna sprawa. Ułatwiają edytowanie tekstu, są fajnym rozwinięciem funkcji takich jak rysowanie, malowanie, edycja zdjęć czy szybkich zapisków w biegu. Mimo, że rysik mógłbym spokojnie dokupić, to niestety nie ma w Nexusie miejsca na jego przymocowanie, a co tu dopiero mówić o ukryciu czy wkomponowaniu go w tablet tak, abym nie musiał nosić go w dodatkowej kieszeni i narażał na szybkie zawieruszenie.

8. Brak dedykowanych oryginalnych akcesoriów

Może inaczej. One są, istnieją, ale żeby kupić np. dedykowaną stację dokującą Asusa trzeba się nieźle nagimnastykować. Co do różnorodności tych akcesoriów… cóż.

9. Numer seryjny na nalepce

Drodzy Państwo to już jakieś grube nieporozumienie. Nalepka znajduje na tyle tabletu, tuż pod szczeliną z głośnikiem. Jako, że tablet to urządzenie przenośne, które obsługuje się dotykowo trzymając najczęściej w dłoniach, nie sposób sprawić, aby owa nalepka nie zaczęła się odrywać, a ważne na niej informacje ścierać. Dodam tylko, że takie samo rozwiązanie zastosowano w pierwszym Transformerze.

10. Zbyt krótki kabel USB

W pudełku, poza tabletem, papierkami i ładowarką, dostajemy kabelek USB. Służy on oczywiście do podłączenia tabletu do ładowania jak również do synchronizacji z komputerem. Denerwuje mnie natomiast fakt, że jest on bardzo krótki. Ma zaledwie 100 centymetrów, co w praktyce oznacza, że bez względu na to czy chcemy tablet ładować czy podłączyć do komputera, urządzenia muszą znajdować się w bliskiej odległości od siebie. Oczywiście mogę kupić inny, dłuższy, tylko dlaczego mam wydawać pieniądze na coś co w mojej opinii powinno być standardem i oczywistością.

Na pierwszy rzut oka lista wad zdaje się być momentami błaha, lecz te z pozoru drobne niedogodności potrafią skutecznie zniechęcić do dalszego użytkowania tabletu. Na szczęście moja czarna lista nie jest podsumowaniem moich wrażeń z użytkowania urządzenia. Każdy medal ma dwie strony. Skoro są wady, muszą też być zalety.

O tym, za co kocham swojego Nexusa, już wkrótce.

Wiem, że wśród naszych Czytelników są użytkownicy tabletu Nexus 7, których teraz postanowiłem wywołać do tablicy. Podzielacie moje zdanie na temat wad tego urządzenia czy może irytuje Was w nim coś innego? A może nic?

_

Druga część – tym razem z zaletami – dostępna pod tym adresem.