Felieton: Przemyślenia po premierze Androida Honeycomb

Czas na małe przemyślenia po kilku dniach od premiery Honeycomb. Firmie Google należą się spore brawa, system prezentuje się świetnie. Ja Honeycomb’em jestem zachwycony. O takiej integracji usług, lekkości działania i komforcie używania (tu ukłon w stronę Motoroli – takiej przyjemności nie da żaden telefon) można było do tej pory marzyć. Co więcej to co widzieliśmy na prezentacji to dopiero początek. Google do rozwoju i promocji swojego systemu wykorzysta wszystkich chętnych. W końcu nie na darmo powtarzano, że oprogramowanie jest Open Source i każdy (developer) może z nim zrobić co zechce. Chyba nikt z nas nie jest wstanie dziś wyobrazić sobie do czego i jak programiści innych firm a także Ci niezależni przystosują Androida 3.0 mając do dyspozycji system tak wspaniale korzystający z dobrodziejstw dużego ekranu dotykowego (niekoniecznie w tablecie). Kompletnie odmienna polityka i filozofia Google w porównaniu do Apple wedle mojej oceny ma o wiele większą przyszłość.

O wielu aspektach Honeycomb’a już wiecie. Brak fizycznych przycisków, system przystosowany do wykorzystania dużej powierzchni ekranu, pełna zgodność z aplikacjami, które powstały przed obecną wersją systemu (np. Fruit Ninja). Być może za to nie wiedzieliście, że system był optymalizowany z uwzględnieniem grafiki 2D i 3D. Dogłębnie, wg. podanych informacji aż od samego kernela – wszystko z myślą o jak najpłynniejszym działaniu aplikacji. Kolejne zmiany to nowe wersje programów takich jak Maps czy Gmail, które tak jak sam system mogą wykorzystać w pełni nową wielkość ekranu i mocniejszy hardware. Logicznym jest, że z czasem będziemy widzieć coraz więcej programów, które będą wyglądać inaczej w tablecie i inaczej w telefonie. Spodziewać się należy także programów dedykowanych tabletom.

Podobnie jak w przypadku Playbooka i telefonów Blackberry także tablet i telefon z systemem Android mogą być ze sobą zsynchronizowane (pokazano to na przykładzie aplikacji do robienia zakupów). Różnica, moim zdaniem (na plus) jest taka, że w przypadku Androida synchronizacja następuje po przez chmurę – nie przez fizyczne połączenie tabletu i telefonu (np. przez bluetooth).

A teraz pozwolę sobie na wspomniane w pierwszym zdaniu przemyślenia: co premiera systemu oznacza dla branży i konkurentów Google’a?

Samsung – wydaje mi się, że z powodu ostatnich doniesień prasowych firma może mieć spory kłopot z upłynnienie (tym razem do klientów) modelu Galaxy Tab. Po pierwsze mamy problem ceny, która jest średnio atrakcyjna. Po drugie mamy świadomość kupowania urządzenia z systemem (mówił o tym sam Google) nie do końca do niego przystosowanym (potwierdzają to liczne recenzje tabletu). Po trzecie już za chwilę pojawią się pierwsze tablety z “prawdziwym” Androidem. Po czwarte Galaxy Tab 2 ma zostać pokazany (może wyceniony) na targach MWC 2011 w Barcelonie (na które leci Kasia). Kto wie, możliwe, że dowiemy się także kiedy trafi do sklepów? Mając na uwadze, że już nie długo na rynku aż zaroi się od tabletów słowa -”kto pierwszy ten lepszy” zaczynają nabierać coraz większej wagi. Po piąte ostatnie doniesienia prasowe (sprzedali/nie sprzedali, dużo zwrotów/mało zwrotów, itd…) także nie wzbudzają we mnie jako kliencie zaufania do firmy i jej produktu. Tym bardziej gdybym wcześniej rozważał zakup Galaxy Tab’a teraz na pewno wstrzymałbym się z decyzją.

Motorola – teoretycznie wydaje się, że sukces po takich prezentacjach i szumie medialnym jest murowany. Ja jednak widzę jedno małe ale… Oczekiwania klientów są w tej chwili olbrzymie, więc tym bardziej łatwo potknięcie (jak w przypadku Notion Ink Adam). Biorąc pod uwagę jak Motorola traktuje swoich klientów używających jej telefonów komórkowych czytaj: zamknięty bootloader – mimo otwartego charakteru systemu i ciągłe pytania na wszystkich forach – polskich i zachodnich – “Gdzie jest Froyo?” (problem z uaktualnieniami dla niektórych modeli telefonów) to może być różnie. Gdyby się okazało w pierwszych tygodniach sprzedaży, że XOOM ma jakąś wadę (typu uścisk śmierci iPhone’a) to klienci mogą nagle wstrzymać się z wydawaniem w końcu nie małej kwoty na to urządzenie i poczekać na konkurencję. Podobnie, jeśli doczekalibyśmy się w tym roku jakiegoś uaktualnienia Honeycomb (co nie jest nie możliwe), którego pomimo posiadania “flagowego” tabletu nie moglibyśmy dostać to mógłby być bardzo duży kłopot dla firmy. Na razie przyszłość Motoroli wygląda różowo.

Microsoft – wygląda na to, że gigant znów dał się zaskoczyć i to pomimo tego, że zainteresowanie tabletami rośnie od momentu wejścia do sprzedaży iPada (Google zareagowało). Niedawno miał premierę nowy system mobilny Windows Phone 7, do sieci zaczynają przedostawać się informacje dotyczące nachodzących okienek (Windows 8, wedle plotek ukaże się w wersji na architekturę ARM), które maja być skupione (podobnie jak Chrome OS) “na chmurze”. Więc kto wie… może zanim pojawi się Windows 8 z Windows Phone wyrośnie Windows Tablet? Warto pamiętać, że z konsolą Xbox Microsoft też nie był pierwszy i pomimo dużej konkurencji ze strony Sony i Nintendo radzi sobie całkiem nieźle. Nie oznacza to jednak, że firma może spocząć na lurach i usiłować przekonać (który to już raz???), że ich system przeznaczony do desktopów i laptopów jest także najlepszy do tabletów. To się nie udało wcześniej i nie uda się teraz.

RIM – bez rewolucji ale do przodu. Przynajmniej tak to wygląda w mojej ocenie. Firma skupia się na dotychczasowym segmencie rynku czyli biznesie. Dotychczasowi jej klienci, ludzie zamożni, biznesmeni korzystający z najnowszych technologii na pewno będą zainteresowani urządzeniami typu tablet. Zamiast odsyłać ich do konkurencji RIM proponuje Playbook’a, który doskonale będzie działał sam jak i w tandemie z ich telefonem. Wszystko wskazuje na to, że tym ruchem firma umocni swoją pozycję w tym segmencie rynku ale nie przypuszczam aby (przynajmniej narazie) miała szansę trafić do szarego zjadacza chleba.

Nokia – kłopoty, kłopoty, kłopoty…. Firma traci rynek na rzecz konkurentów i z jej legendy zostaje coraz mniej. Nie jest to pierwsza firma na rynku, która podąża taką drogą (patrz Ericsson, Siemens i Motorola, której dział telefonów przynosił jeszcze niedawno tylko straty). Z powodu wielkości firmy ten sam proces zajmuje po prostu więcej czasu. Być może się mylę ale na rynku smartfonów firma chyba zupełnie sobie nie radzi z konkurencją: RIM, LG, Samsung, HTC, Apple i gdyby nie “zwykłe” tanie komórki byłaby w dużych tarapatach. Jak się to ma do sytuacji na rynku tabletów sami wiecie. Nokia swego czasu poroponowała uzytkownikom podobne urządzenia ale podobnie jak Microsoft z Windowsem podeszla do tematu od złej strony. Symbian nie specjalnie nadawał sie do obsługi dotykowych ekranów, dużych w ogóle nie obsługiwał. Za tablet internetowy z ekranem ok. 4” (bez funkcji telefonu) Nokia chciała więcej pieniędzy niż za podobny telefon (wynalazek nazywał sie chyba Nokia N770). Tak mijały kolejne miesiące aż firma doszła do wniosku, że czas pokazać światu MeeGo. O systemie słychać już od jakiegoś czasu (podobnie jak Android bazuje na Linuksie) ale do dziś dnia (przynajmniej wg. mojej wiedzy) nie ma jeszcze urządzeń pracujących w jego oparciu. Patrząc wstecz i widząc jak świetnie rozwija się inny podobny projekt Nokii – Maemo jestem sceptyczny jeśli chodzi o powodzenie całości. Czyli urządzenia Nokia pracującego z systemem “by Nokia” i rozchwytywanym przez uzytkowników. Myślę, że błedem Nokii jest nie branie przykładu z Samsunga, który do swoich prostszych modeli telefonów korzysta z własnego systemu Bada… powoli go rozwijając ale jednocześnie sprzedaje falgowe modele (o których jest głośno i to w pozytywny sposób) oparte o platformę Android w tym także tablet, a już za chwilę tablety.

Apple – ma silną pozycję rynkową, sprawdzony produkt, dobrą markę i rzeszę wiernych użytkowników. O ile Google i partnerom nie podwinie się noga to sądzę, że podobnie jak na rynku smartfonów będziemy mieć “status quo”. I podobnie analogicznie w odwrotną stronę. O ile Apple nie zaliczy jakiejś bardzo widowiskowej wpadki nie widzę aby była szansa dużego odpływu klientów w kierunku innych platform. Nokia na pewno bardzo zazdrości tak lojalnych użytkowników :-)

Cała reszta firm na rynku w zasadzie nie ma wyboru innego niż kierunek -> Android. Windows 7, jak już wspomniałem, to raczej ograniczony sektor rynku – czyli firmy i klienci, który chcą/potrzebują tabletu ale jednocześnie muszą korzystać z oprogramowania kompatybilnego z Windows. Systemu iOS Apple raczej nikomu nie sprzeda. MeeGo… ma być ale nie ma i choć Nokia może i chętnie sprzedałaby licencje partnerom to nie sądzę aby było wielu chętnych. Jedno wg. mnie jest pewne – za chwilę wszyscy będziemy mieć tablety ;-)